Demokraci w USA biją na alarm – szefem komitetu nadzorującego NASA został senator Ted Cruz, którego demokraci przedstawiają jako kompletnego idiotę. Demokraci płaczą że Cruz zniszczy NASA, zatrzyma program komercyjnych lotów kosmicznych a wszystkie satelity będą skoncentrowane na walce z przeciwnikami chrześcijan.
Na szczęście senator Cruz nie jest taki straszny, jak go demokraci próbują malować i nie ma powodu by używać go do strasznie małych dzieci. SpacePolicyOnline opublikowało interesujący i bezstronny opis jego agendy dla NASA. Można w nim wyczytać że:
- senator Cruz jest wielkim zwolennikiem prywatnych lotów kosmicznych. W sumie to nic dziwnego, jako że cała partia herbaciana (Tea Party) jest pro prywatna (w odróżnieniu od demokratów lubiących by wszystkim zajmował się rząd i jego agencje)
- jest także zwolennikiem Oriona i rakiety SLS, jako że uważa że NASA powinna się skoncentrować na badaniu kosmosu a Orion i rakieta SLS są do tego niezbędne
- nie wydaje się być zwolennikiem misji na asteroid, uważa że NASA powinna najpierw stworzyć strategię podbijania kosmosu i ją konsekwentnie realizować i jeżeli misja na asteroid będzie pasowała do tej strategii, to dostanie ona pieniądze
- NASA raczej dostanie poważne cięcia w dziedzinie misji związanych z Ziemią – Cruz uważa że to nie jest priorytet NASA i powinny się tym zajmować inne agencje. Do tego Cruz jest globalnoociepleniosceptykiem (niestety), więc nie jest zachwycony tym że NASA wydaje pieniądze na coraz to nowe sposoby udowadniania że Ziemia się ogrzewa
- Cruz jest rusofobem co oznacza że ULA będzie miała więcej poparcia na wymianę silnika RD-180 a program załogowych lotów komercyjnych na ISS dostanie wymagane pieniądze (i pewnie trochę więcej) by loty te mogły się jak najprędzej rozpocząć.
W związku z tym w odróżnieniu od wielu demokratów jestem wielkim zwolennikiem senatora Cruz i mam nadzieję że NASA pod jego kontrolą wyjdzie z marazmu w który wprowadziły ją rządy Obamy i senator Bill Nelson (poprzedni szef komitetu nadzorującego NASA).