Jak donosi Spaceflight Now, Rosjanom znowu coś nie wyszło, tyle że tym razem ma to poważne konsekwencje dla całego świata. Wspominałem już wcześniej że w okolicach sierpnia tego roku Rosjanom nie wyszło wystrzelenie dwóch satelitów na orbitę geostacjonarną, a winnym był znany ze swoich problemów trzeci stopień rakiety Proton – Breeze-M. No i kilka dni temu resztki paliwa i utleniacza jakie pozostały w tym trzecim stopniu (a było ich całkiem sporo, w pełni zatankowany Breeze-M ma na pokładzie 20 ton paliwa i utleniacza) znalazły sposób żeby się ze sobą spotkać i nastąpiła potężna eksplozja. Szczątki satelitów oraz trzeciego stopnia zostały rozrzucone na sporym obszarze i znacząco powiększyły ilość śmieci jaka krąży na orbicie. Do tego Breeze-M był na dość wysokiej orbicie (bo kierował się na geostacjonarną gdy nastąpiła awaria) i szczątki te latają w okolicach w których porusza się wiele satelitów. Eksperci uważają że łączna ilość wszystkich niebezpiecznych obiektów latających w po orbicie ziemi PODWOIŁA się po tej eksplozji! Systemy śledzenia szczątków są w stanie wykryć wszystko co jest mniej-więcej rozmiarów piłki tenisowej lub większe, czyli wszelkie fragmenty mniejsze niż piłka tenisowa są nie do wyśledzenia. A jak sobie można wyobrazić kawałek metalu rozmiaru np. piłeczki do golfa, poruszający się ze sporą prędkością może narobić poważnych kłopotów. Myślę że po tej eksplozji możemy spodziewać się dużo częstszych manewrów zmiany orbity przez ISS.
To już trzecia eksplozja Breeze-M na orbicie – poprzednie wydarzyły się w 2007 i 2010 roku i każda wyprodukowała sporo odłamków. Co gorsza na orbicie nadal lata uszkodzony Breeze-M z nieudanego startu w sierpniu 2011 który wcześniej czy później też wybuchnie, bo także ma na pokładzie sporo niezużytego paliwa i utleniacza.