IMU

ESA dziś opublikowała nowa aktualizacje na temat rozwalenia sie marsjańskiego lądownika. I stawia to pod znakiem zapytania następną misję. Wyjaśnienie ESA jest trudne do zrozumienia – wg. ich informacji spadochron się rozłożył normalnie na wysokości 12 km i przy prędkości 1730 km/h. Osłona termiczna została odrzucona na wysokości 7.8 km. Po jej odrzuceniu włączył się radar i zaczął podawać właściwą odległość od powierzchni Marsa. I tu zaczyna sie kawałek ktorego nie do końca rozumiem – zaraz po rozłożeniu spadochronu IMU (czyli bezwładnościowy czujnik położenia) się nasycił – przeciążenie było pewnie większe niz jego możliwości pomiarowe. Było to planowane. Jednak czas tego nasycenia był o sekundę dłuższy niz planowano. I z jakiegoś niezrozumiałego powodu IMU ni stad ni z owąd zdecydowała że lądownik jest pod powierzchnią Marsa. Pytanie zachodzi dlaczego to nastąpiło dobrą minutę a moze i dłużej po tym nasyceniu. I dlaczego komputer mający dobre odczyty z dopplerowskiego radaru zdecydował się nagle wierzyć IMU? Jednak najważniejsze pytanie to dlaczego przeciążenie przekraczające możliwości pomiarowe IMU trwało o sekundę dłużej niz trzeba? Czy oznacza to ze IMU była źle zaprojektowana? Czy raczej ze lądownik kręcił się znacznie prędzej niż tego oczekiwano? ESA opublikuje końcowy raport na początku 2017 i dowiemy sie wtedy wszystkiego. Jednak jeżeli okaże sie ze przyczyną była awaria albo zły projekt IMU lub czegoś innego to europejski lądownik marsjański planowany na 2018 nie poleci. Co pewnie było by dobrym rozwiązaniem biorąc pod uwagę napięcia na linii EU-Rosja związane z płatnościami.  

Marek Cyzio Opublikowane przez: