Jak pewnie wiecie wszechświat się rozłazi na wszystkie strony z wykładniczo postępującą prędkością. Choć pewnie trudno tu o prędkości mówić, bo po prostu przestrzeń się rozpycha. Jesteśmy coraz więksi, ale nie zauważamy tego, bo nasze wzorce miary też puchną. Jedynie biedne światło nie umie szybciej latać i mu wszędzie coraz dalej, więc zmniejsza częstotliwość fal przez co dalekie galaktyki są tak czerwone że musieliśmy JWST wysłać żeby je zobaczyć.
I na pewno skutkiem ubocznym tejże inflacji (poza moją rosnącą wagą) jest wzrost cen w SpaceX – firma poinformowała że podnosi cenę startów Falconów 9/Heavy o 8%, miesięczną opłatę za Starlinkowy internet o 11% a cenę zestawu do Starlinkowania (chyba wymyśliłem nowe słowo!) aż o 20%!!! A mi w pracy dali 2% podwyżki…
Starlink okazuje się być cenowo bardzo konkurencyjny do zwykłego internetu – porównywalny ze Starlink 400 Mbps w dół i jakieś marne 40 Mbps w górę kosztuje $149 miesięcznie. 1 Gbps w dół i 100 Mbps w górę to już $199 miesięcznie. Jak widać na amerykańskie warunki, ceny Starlink są zupełnie rozsądne.