Parabolic Arc – blog na który od czasu zaglądam, opublikował niesamowicie ciekawe podsumowanie zmian jakie na rynku usługi wynoszenia małych satelitów w kosmos zrobił SpaceX.
Porównywane są rakiety mniej-lub bardziej dedykowane dla tego rynku – Electron, LauncherOne, Astra Rocket 3.3, Długi Marsz 6, Kuaizhou-1, Ceres-1, Firefly Alpha, Długi Marsz 11, Minotaur 1, Pegasus. Quased, Hyperbola-1, Simorgh i SSLV. Włączenie do porównania rakiet z Chin i z Iranu wydaje się tendencyjne, by udowodnić stawianą w artykule tezę, ale nawet bez nich sytuacja jest dość jasna – te dedykowane rakiety wynoszą niewielką ilość małych satelitów i dość często ulegają awariom.
I tu na białym koniu wjeżdża SpaceX ze swoimi lotami Transporter. Nie dość że każdy z nich był udany, to jeszcze w ciągu pięciu misji, SpaceX wysłał na orbitę dobrze ponad dwa razy tyle ładunków co wszystkie te pozostałe rakiety razem. Nawet jeżeli dodamy wszystkie „dodatkowe” ładunki lecące innymi rakietami komercyjnymi przy okazji, to nadal SpaceX wysłał więcej satelitów na orbitę niż wszystkie rakiety razem.
O cenach nie ma co wspominać. SpaceX jest bezkonkurencyjny cenowo. Powodów dla których ktoś miałby wybrać inną firmę jest tak naprawdę tylko dwa – czas i orbita, choć ten pierwszy powód jest trochę wyimaginowany, bo z innymi firmami wcale nie jest jakoś szybciej. Więc pozostaje wyłącznie orbita. Aż trudno uwierzyć że jest nadal tak dużo małych ładunków które wymagają specjalnej odbity tak desperacko że nie mogą użyć SpaceX…