Jeden dziennie

Obecna fabryka w Starbase, TX jest zaprojektowana do produkcji jednego Starship dziennie! Ta w Cape Canaveral ma być jeszcze większa i produkować prawdopodobnie dwie sztuki dziennie. Po co tyle Starshipów skoro mają być one wielokrotnego użycia? Plany Moska inwazji Marsa zakładają co dwa lata flotylle składające się ze 100+ Starship. Jako że każdy z takich lotów wymaga wielu tankowań na orbicie to obsłużenie startu takiej flotylli wymaga pewnie z 1000 Starshipów – mechanika orbitalna nie pozwala na lądowanie natychmiast więc żeby utrzymać tempo tankowania trzeba będzie mieć kilka tankowców na każdy lecący na Marsa Starship. Jeden Starship dziennie to jakieś 300 rocznie (w końcu trzeba też produkować boostery) więc nawet tak szalone tempo produkcji może nie być wystarczające to zrealizowania planów Muska. Ale w połączeniu z siłami produkcyjnymi na Cape Canaveral ilość rakiet nie powinna być czynnikiem ograniczającym.

Jak na razie to wszystko wydaje się kompletną fantazją, ale spodziewam się że SpaceX wcześniej czy później osiągnie pełny odzysk zarówno boosterów jak i Starshipów. Osiągnie także niezawodność pozwalającą na wielokrotne starty bez żadnych inspekcji. Nie będzie to tak szybkie jak to Musk sobie zamarzył, ale spodziewam się że w okolicach 2050 roku zobaczymy stałą bazę na Marsie i te olbrzymie armady Starshipów latające z zapasami dla tej bazy co dwa lata. I samego Muska na Marsie.

2025 zapisze się w historii jako „stracony” rok SpaceX. Rok w którym mieliśmy zobaczyć odzysk Starship, powtórny lot Starship i może nawet pierwsze tankowanie na orbicie. A zobaczyliśmy nieustanne pasmo awarii. Nawet jeżeli obecny lot się uda, to w tym roku będzie co najwyżej jeszcze jeden lot i może, może będzie próba łapania Starship na wieży ale nawet to jest mało prawdopodobne. SpaceX ma mniej lub bardziej rozwiązane wszystkie elementy takiego lądowania – wszystkie poza osłoną termiczną. I dużo lepszym celem lotu #11 będzie testowanie nowych osłon termicznych niż ryzykowna dla całego programu próba łapania rakiety. To także jeden z powodów dla których nie próbują łapania boostera #16 – poza P.R. złapanie go nie ma żadnej wartości dla programu Starship a ryzyko jest duże. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest przetestowanie tego co nie da się zasymulować czyli wejścia w atmosferę z większym kątem natarcia i lądowania bez jednego z silników. Dlatego właśnie mam podejrzenia że pierwsze łapanie Starship może się trochę odsunąć w czasie – tak, Musk uwielbia takie akcje, ale ryzyko poważnej demolki na platformie + ryzyko dla ludzi na Ziemi (w odróżnieniu od boostera, Starship musi przelecieć nad zabudowanymi terenami) jest na tyle duże że jedno udane wodowanie (zakładając że #37 dziś je zademonstruje) może być trochę za małym sukcesem by podejmować to ryzyko. Z drugiej strony ego Muska jest tak olbrzymie że może przeważyć nad ryzykiem takiego testu. Jeżeli #10 pójdzie bez problemu, to pewnie dowiemy się jeszcze w tym roku jak duże jest to ego.

O ile lot #11 powinien być relatywnie szybko po #10, o tyle #12 jest jeszcze daleko – SpaceX planuje spore zmiany zarówno w boosterze jak i w samym Starship i osiągnięcie gotowości do lotu przez nową wersję rakiety + stanowisko startowe zajmie trochę czasu. Dlatego spodziewam się jeszcze jednego lotu w tym roku (no chyba że #10 eksploduje na platformie) i potem przerwy gdzieś do lutego-marca 2026 kiedy to zadebiutuje V3. Spodziewam się także że w przyszłym roku zobaczymy pierwszy start z Cape Canaveral, ale booster przypłynie barką zamiast przeskoczyć z Boca Chica.

Marek Cyzio Opublikowane przez: