Najnowsze informacje wskazują na to że SpaceX jednak nie będzie próbował lądować pierwszym stopniem Falcona 9 w CCAFS (LC-1/LC-13) – lądowanie odbędzie się na barce. Wskazuje na to wiele informacji – od sporej aktywności działań na barce (użytkownicy NSF obserwują ją dzięki kamerze zainstalowanej na pokładzie statku wycieczkowego cumującego od czasu do czasu w porcie w Jacksonville) a skończywszy na przeciekach ze SpaceX. Wygląda na to że ograniczeniem jest zgoda na lądowanie na lądzie, której SpaceX nie dostanie dopóki nie pokaże kilku udanych lądowań na barkach. W sumie ma to sens, eksplozja na LC-1/LC-13 pewnie narobiła by sporo bałaganu – począwszy od uszkodzenia platformy a skończywszy na małej katastrofie ekologicznej – kerozyna nie jest mile widziana przez stworzenia mieszkające w okolicy. Eksplozje też im nie służą…
O tym, czy mamy szanse na start na początku grudnia, czy raczej nie za bardzo powinniśmy się dowiedzieć jeszcze w tym tygodniu. Wszystko zależy od wyników testu silników rakiety – jeżeli będzie on udany, to rakieta pojedzie do CCAFS na początku listopada. Potem czeka nas test statyczny na platformie LC-40 – ten też będzie interesujący jako że rakieta używa schłodzonego paliwa i utleniacza i zmiany w infrastrukturze platformy będą testowane po raz pierwszy. Zmian jest oczywiście znacznie więcej – zarówno mechanicznych jak i elektrycznych i informatycznych – wszystko to musi zostać dokładnie przetestowane zanim F9 poleci z misją ORBCOMM. Pewnie pamiętacie pierwsze start F9 i nieustanne opóźnienia związane z wykryciem jakiejś nieprawidłowości przez komputery? Należy się spodziewać podobnych wydarzeń w czasie tego startu. Okienko startowe ORBCOMM ma być podobno spore, więc SpaceX będzie miał sporo czasu na poprawienie drobnych problemów jakie na pewno się pojawią.