Nadal nie mogę uwierzyć że ta misja zakończyła się pełnym sukcesem. Utrata dyszy to spora utrata ciągu. Jak pisałem każdy SRB ma około 200 ton ciągu. Można założyć że utrata dyszy powoduje spadek ciągu o kilkadziesiąt ton. Tak pi razy oko jakieś 15-20%. O asymetrii ciągu nie wspomnę. Dysza odpadła mniej więcej w 1/3 czasu działania boostera. Dobrze że ładunek był lekki i że Centaur miał spore zapasy paliwa na jakieś tam super tajne dodatkowe testy (które pewnie się nie odbyły). Oficjalnie misja certyfikacyjna zakończyła się wielkim sukcesem i rakieta teraz może wynosić wojskowe ładunki. Ale podejrzewam że długo nie zobaczymy Vulcana z SRB. Atlas V także. Odpadnięcie dyszy to olbrzymi problem i znalezienie przyczyn / ich usunięcie zajmie dużo czasu.
Pewnie już słyszeliście że FAA zdecydowała się nie uziemić Vulcana po tym locie. Trudno mi zrozumieć logikę agencji – tak, lot był udany, tak nie było zagrożenia dla ludzi ale jednocześnie było niesamowicie blisko od poważnej eksplozji. Jak nie patrzyć to potencjalne ryzyko dla publiki było znacznie większe niż w przypadku awarii silnika F9 podczas lądowania. Ale FAA ma swoje zasady i trzeba je uszanować.
A propos FAA to pojawiły się plotki o silnych naciskach ze strony administracji Bidena o przyspieszenie wydania zgody na lot Starship. Jednak agencja nie chce się ugiąć i podąża zgodnie ze swoim harmonogramem. Co z tego wyjdzie? Podejrzewam że jednak lot Starship będzie dopiero w listopadzie.