Dziś kilka słów (i zdjęć) z John Pennecamp Coral Reef State Park – parku stanowego znajdującego się u wybrzeży Key Largo na Florydzie. Wiele osób pytało mnie w przeszłości o ten park, więc postanowiłem go odwiedzić i na własne oczy zobaczyć czy warto. Dla niecierpliwych, którym nie chce się czytać dalej – warto!
Logistyka – wjazd do parku znajduje się na wyspie Key Largo, prawie na jej początku patrząc od Miami. Z Miami będzie to pewnie w okolicach godziny jazdy. Wjazd do parku kosztuje $9 za pierwsze dwie osoby a potem cena dramatycznie spada ($11 za cztery itp.). W samym parku jest mała plaża, akwarium z rafą koralową i sklep. Bo tak naprawdę to nadal nie jest park – prawdziwy park znajduje się spory kawałek na południowy zachód i jest POD WODĄ. W związku z czym żeby go zwiedzić trzeba wybrać jedną z form transportu – można wybrać się na wycieczkę nurkowania z rurką – wtedy można sobie samemu „pozwiedzać” park, a jeżeli jesteśmy leniwi i nie chce nam się pływać w wodzie, to drugą opcją jest łódź z szklanym dnem. Myśmy wybrali tą drugą formę zwiedzania. „Szklane dno” to troszkę przesada – łódź ma dwa duże okna na dnie przez które można obserwować podwodny świat.
Sama wycieczka jest trochę nudna – najpierw łódź powoli wyjeżdża strasznie długim kanałem na pełne morze. Trwa to ze 30 minut i jest raczej nudne. Dopiero jak dotrze się na głęboką wodę, to łódź przyspiesza do bardzo przyjemnej prędkości i wtedy jazda jest fajna. W końcu dojeżdża się na miejsce, wszyscy zbierają się wokół okien i zaczyna się zwiedzanie. Dzieci oraz dorośli którym wydaje się że są dziećmi mogą sobie fajnie usiąść na brzegu okien i dyndając nogami patrzeć na świat pod nimi. Bardzo miła (i wyraźnie lubiąca swoją pracę) pani opowiada o tym co widzimy zapełniając naszą pamięć tysiącami informacji o tym jak się nazywa dana ryba czy też dany koral, jakie ma zwyczaje rozrodcze, czy można ją jeść, ile lat żyje, kto ją odkrył i tym podobne fakty które sprawiają wiele przyjemności w czasie słuchania a które błyskawicznie uciekają drugim uchem. Jedyny fakt jaki zapamiętałem z całej tej wycieczki to to że jakieś tam rybki mają zdolność zmienienia się z kobiety na mężczyznę gdy zachodzi taka potrzeba. Niestety bardziej mnie interesowało jakie silniki i o jakiem mocy są zainstalowane w tej łodzi niż zwyczaje seksualne małych (i pięknie kolorowych) rybek.
Po jakiejś pół godzinie chybotania się na dalach, w czasie którym wiele osób odkrywa że ma chorobę morską i coraz mniej ludzi patrzy w okna a coraz więcej z szarą twarzą przebywa na pokładzie łodzi następuje powrót. Cała wycieczka zajmuje jakieś 2.5 godziny i kosztuje $24 od osoby. Moim zdaniem warto, ale tylko jeżeli nie mamy problemów z chorobą morską.
Poniżej trochę zdjęć z John Pennecamp Coral Reef Park.
|
W wodzie pływają różne stworzenia |
|
A w parku dojrzewają kokosy |
|
Ludzie jadą na zwiedzanie parku z rurką |
|
Ta łódź wiezie ludzi na spotkanie z delfinami |
|
Kanał którym wypływa się z portu |
|
Biały ptaszek siedzący na mangrowcach |
|
Rybak-lotnik |
|
Pelikany też lubią mangrowce |
|
Komuś się strasznie śpieszy na ryby |
|
Kormorany suszą skrzydła |
|
Kormorany tłumnie |
|
Nawet na sterczącym korzeniu pełno kormoranów |
|
Niektórym zabrakło benzyny |
|
Rybak i kormorany |
|
Łódź przyspieszyła na pełnym oceanie |
|
Wnętrze łodzi |
|
Woda nad rafą ma niesamowite kolory |
|
Korale |
|
Rybka |
|
Inna rybka (ta chyba była jadalna) |
|
Korale |
|
Kapitan |
Like this:
Like Loading...