Już za momencik (a raczej 25 minut) Blue Origin ma wysłać New Shepard w potencjalnie samobójczy lot. Kapsuła na pewno przeżyje, rakieta nie wiadomo. Ale test ma na celu udowodnienie że w razie awarii klienci nie skończą rozsmarowani na pustyni więc rozpadnięcie się rakiety będzie nadal udanym rezultatem. Jednak było by miło gdyby udało się ją uratować – Blue Origin mógłby ją dać np. KSC na wystawę.
Edycja – oczekują że kapsuła wzniesie się na 400 tys. stóp – około 120 km nad ziemię.
Edycja 2 – ten test będzie tak zrobiony żeby rakieta przetrwała – nie będzie to pełen test systemu ratowania kapsuły. Rakieta doleci tak wysoko jak się da, nastąpi normalna separacja rakiety i kapsuły i dopiero jak odległość między nimi będzie wystarczająca odpalony zostanie silnik systemu ratowania kapsuły. Rakieta powinna to przetrwać. Test ma na celu sprawdzenie czy kapsuła spadając z 120 kilometrów nie rozleci się i nie narazi pasażerów na nadmierne przeciążenia. Myślicie że te 20 km ekstra to żaden problem? Atmosfery na tej wysokości nie ma = kapsuła na wysokości 100 km będzie poruszała się z prędkością 2250 km/h!
Edycja 3 – leci! Rakiety na ciekły wodór są nudne – ani porządnego płomienia, ani dymu. Bez świecącego w gazach węgla nie ma zabawy 🙁
Edycja 4 – kapsuła zwiewa!
Edycja 5 – osiągnęła wysokość 393500 stóp.
Edycja 6 – rakieta wylądowała. Trochę nią rzucało ale dała radę.
Edycja 7 – kapsuła wylądowała. Przez moment wyglądało że im się test nie udał bo pokazywali zwariowaną prędkość aż do zerowej wysokości, ale chyba mierzyli nie to co trzeba. Kapsuła rozłożyła spadochrony i wylądowała bez żadnych problemów. Niepokojąca jest jedynie odległość między miejscem lądowania kapsuły i rakiety – zdecydowanie za blisko jak na coś, co spada na spadochronach bez jakichkolwiek możliwości sterowania.