Nie wiem czy śledzicie co się dzieje w świecie samolotów wojskowych więc podrzucam dość ciekawą (moim zdaniem) informację – Boeing wczoraj wygrał spory kontrakt na budowę samolotów T-X – to samoloty treningowe dla USAF, ale planowana jest także wersja bojowa. USAF kupi ich między 350 a 475. Boeingowi udało się wygrać pomimo ze jako jedyny z trzech konkurentów oferował coś czego nie ma – Lockheed Martin proponował KAI T-50 – koreański samolot zaś Leonardo M-346. Oferta Leonardo nie miała szans od początku – jednym z kluczowych wymagań było żeby samolot był naddźwiękowy. T-50 wydawał się pewnym zwycięzcą – jest na wyposażeniu kilku krajów, ma wersję bojową i spełniał wszystkie warunki przetargu. Spodziewam się że Lockheed Martin zaskarży wyniki przetargu, ale podejrzewam także że protest zostanie odrzucony i Boeing zbuduje te 350 T-X.
Samolot Boeinga ma kilka zalet – przede wszystkim jest nową konstrukcją (powstałą we współpracy z Saab’em), ma podwójny ogon co zwiększa stabilność i jest od początku zaprojektowany tak by być tani w eksploatacji i naprawach. Np. Boeing się chwali że wystarczy 16 roboczogodzin by wymienić w nim silnik na nowy (4 osoby w 4 godziny).
Dla Boeinga to wielka wygrana – firma w ciągu ostatnich kilku lat nie miała szczęścia do dużych zamówień wojskowych – Lockheed Martin produkuje F-35, Northrop Grumman dostał B-21 i był czas na danie czegoś Boeingowi. Poza tym Boeing był trochę na cenzurowanym z uwagi na nieustanne opóźnieni programu KC-46A (czyli tankowców opartych o 767). Jednak w tym roku firmie udało się wygrać trzy kontrakty – ten na T-X, niewielki kontrakt na dostawę kilkudziesięciu helikopterów dla USAF (będą to zmodyfikowane AW-139 europejskiej produkcji) i raczej ciekawy choć niewielki kontrakt na dostawę bezzałogowych tankowców dla U.S. Navy (MQ-25 Stingray). I w ten sposób każdy z dużych kontraktorów wojskowych ma jakiś spory program na którym może zarobić duże pieniądze i wszyscy są szczęśliwi.