Starship lot #3 ma wodować koło Australii a nie Hawajów. Czyli cały lot będzie krótszy i o trochę innej trajektorii. W odróżnieniu od lotu #2 gdzie Starship miał wejść w atmosferę pod stosunkowo niskim kątem, w locie #3 apogeum ma być znacznie wyżej co spowoduje że wejście w atmosferę nastąpi pod większym kątem i trochę wcześniej z geograficznego punktu widzenia (czasowo będzie pewnie podobnie) . SpaceX planuje testowanie ponownego uruchomienia silników Starship symulując deorbit burn, choć w tym przypadku ma on zadziałać bardziej jako reentry burn nieznacznie zmniejszając prędkość wejścia w atmosferę. W zależności od tego czy się to uda czy nie, Starship spadnie albo do oceanu Indyjskiego albo do Pacyfiku na zachód od Australii (mniej więcej tam gdzie spadł MH370). Przy okazji przetestują silniki manewrowe Starship. Będzie on musiał wykonać dwa obroty – najpierw tak by obrócić się tyłem do kierunku lotu, a potem by przyjąć pozycję wejścia w atmosferę (czyli przodem do kierunku lotu z uniesionym dziobem).
Trwają gorączkowe przygotowania do startu – SpaceX naprawia płytki ceramiczne na Starship. Pewnie się zastanawiacie czemu z tymi płytkami jest taki problem – w końcu promy kosmiczne używały podobnej technologii i jakoś (pod koniec) płytki nie odpadały, X-37B używa też płytek i jakoś nie widać by odpadały, więc czemu w Starship odpadają? Szczególnie że same płytki są jak dwie krople wody kopią płytek AETB-8 z promów kosmicznych. Moim zdaniem są dwa powody. Po pierwsze SpaceX zmienił system ich mocowania na taki który ma ułatwiać ich wymianę. W promie kosmicznym płytki były klejone do kadłuba co było bardzo praco i czasochłonne ale jednocześnie cała powierzchnia płytki była powierzchnią mocującą. W Starship mocowane są one na trzech wypustkach co znacząco zwiększa naprężenia jakie musi wytrzymać płytka. To powód #1. Powód #2 wynika z tego że płytkami obudowane są przede wszystkim kriogeniczne zbiorniki. A to oznacza że mocowania zmieniają swoją geometrię w czasie tankowania i opróżniania tychże. Cały Starship się kurczy przy tankowaniu a do tego robi to nierównomiernie wraz z tankowaniem zbiorników. A powód #3 to woda i brzydkie zachowanie lodu który w pewnym zakresie temperatur się rozszerza zamiast kurczyć. Samo tankowanie rakiety dodatkowo to komplikuje – woda kondensuje na szczycie zbiorników, ścieka w dół i wypełnia szczeliny zamarzając i rozszerzając się. Jak wszystko nie jest idealnie szczelne (a nie jest) to nie ma mocnych i lód będzie rozpychać te kafelki powodując ich pęknięcia. Zauważcie że ten proces następuje dwukrotnie – pierwszy raz przy tankowaniu a drugi w czasie samego lotu gdy zbiorniki się opróżniają. A potem wystarczy jeden wstrząs i odpadają. W promie nie było tego problemu, bo zbiornik kriogenicznego paliwa nie był obłożony kafelkami. Dlatego SpaceX ma niezłą zabawę z tymi płytkami i dlatego po każdym tankowaniu trzeba je naprawiać.
Zapomniałem dodać że w „newralgicznych” miejscach Starship (tam gdzie przewidywane jest największe nagrzewanie) płytki nie są mocowane bezpośrednio do stalowego kadłuba, ale do dodatkowej maty izolacyjnej.
Starship stracił olbrzymią ilość płytek w czasie lotu #2, ciekawe czy udało się coś poprawić i jak będzie to wyglądało za kilka dni?