W sieci pojawił się końcowy raport wpływu na środowisko planowanych przez Blue Orgin zmian w CCAFS. Przejrzałem wszelkie podsumowania oraz także pobieżnie sam raport i nie widzę niczego radykalnie nowego od wcześniejszych informacji. Czyli mówiąc inaczej – Blue Origin rozbudowuje dawny LC-36 i LC-11. Plany są olbrzymie jako że w tym miejscu planowane są zarówno miejsca do testowania rakiet i silników jak i do samych startów. Firma jak na razie nie planuje lądowań na platformie – wszystkie lądowania odbywać się będą na barkach. Barki będą korzystały z Port Canaveral, Blue Origin ma nadzieję wykorzystać nabrzeże które obecnie używa ULA do cumowania swojego Delta Mariner (na wschód od SpaceX). Czyszczenie rakiet i przygotowywanie do następnego lotu ma się odbywać też na terenie LC-36. W odróżnieniu od SpaceX którego budynki są porozrzucane po okolicy, Blue Origin chce mieć wszystko w jednym miejscu.
Firma planuje do 12 startów rocznie i kilka testów silników miesięcznie. Żeby mi nie uprzykrzać życia stanowisko testowe silników będzie miało ustawiony wylot spalin na północ – to zmniejszy poziom dźwięku na Space Coast.
Ciekawostką jaką znalazłem jest to że brano pod uwagę LC-20 ale zdecydowano że budowa na terenie tej platformy spowodowała by zbyt duże zniszczenia środowisk lęgowych ptaszka Scrub Jay. Tak, ten ptaszek to największy wróg rakiet.
Drugą ciekawostką jest plan podniesienia dróg i samego kompleksu o około 15-30 cm w stosunku do obecnego poziomu. Tłumaczone jest to globalnym ociepleniem i rosnącym poziomem oceanów. Przeszliśmy już z fazy „a może nie będzie” na fazę „planując w 30 letniej perspektywie trzeba to wziąć pod uwagę choć koszty są znaczące”. Tak, nikt by się nie zdecydował na wydanie milionów dolarów na podniesienie dróg i terenu gdyby prawdopodobieństwo wzrostu poziomu oceanów nie było wystarczająco duże. To taka uwaga dla osób które uważają że globalne ocieplenie (abstrahując od jego przyczyn) jest bzdurą.