Wyglada na to że marzenia konkurencji i najgorsze przewidywania sceptyków zaczynaja się spełniać. Musk nie daje rady. W dzisiejszym wywiadzie przyznał się że nie ma już siły, że notorycznie bierze Ambien (co by wyjaśniało różne bezsensowne tweety w środku nocy), że używa innych narkotyków (ale nie marihuany!), że cena Tesli ($420 za akcje) związana była właśnie z tym zielskiem, że ma dość bycia CEO (nie miał porządnego urlopu od 2001 roku) i tym podobne. Facet ma zdecydowanie dość i jak nie zwolni to nam padnie. Podejrzewam że w ciągu najbliższych miesięcy Musk zniknie na terapii odwykowej – zarówno od tego co bierze jak i od pracoholizmu. A potem już nic nie będzie takie samo. Warto tu popatrzyć na Apple – pod wodzą Steve Jobs’a Apple zaskakiwało co kilka lat. Od śmierci Jobs’a Apple stało się nudne jak flaki z olejem. Podobnie może się skończyć w SpaceX (BFR nigdy nie powstanie a F9/FH w obecnej postaci będą sobie latały aż ktoś je wypchnie z rynku) i Tesli. To bardzo smutna wizja i nawet nie chcę wierzyć w taki rozwój sytuacji.
Moim zdaniem Musk ma osobowość dwubiegunową z silnymi napadami manii które mu się od pewnego czasu potęgują. Mieszanie do tego Ambienu i innych narkotyków (ecstasy? amfetamina?) to gwarancja kompletnych odbić których rezultatem są plany ratowania dzieci w Tajlandii czy wiercenia dziur pod całymi USA. Jednak Musk poza tym ma sporą grupę inżynierów którzy są w stanie zamienić każdy jego najbardziej zwariowany pomysł w rzeczywistość. Więc może lepiej żeby kontynuował te swoje uzależnienia?