Dziś taka mało rakietowa ciekawostka z phys.org – o tym jak zrobić żeby elektrownie opalane metanem (a pewnie także węglem kamiennym i brunatnym) nie produkowały ani grama dwutlenku węgla a jednocześnie było to opłacalne. Naukowcy z George Washington University zaproponowali ciekawą modyfikację procesu, w wyniku której zamiast CO2 elektrownia produkuje nanorurki węglowe w dużych ilościach. Obecnie elektrownia zasilana metanem z jednej tony tego gazu produkuje elektryczności której wartość to około $900 a jednocześnie emituje 2.74 tony CO2. Po modyfikacjach elektrownia produkowała by trochę mniej energii (część jest zużywana na zamianę dwutlenku węgla na nanorurki węglowe) – około $830, ale produkowała by także 3/4 tony nanorurek, których obecna wartość jest jakaś szalona (ćwierć miliona dolarów). Oczywiście wraz z powszechną produkcją nanorurek ich cena by gwałtownie spadła, ale nadal byłby to bardzo opłacalny produkt – do tego stopnia że produkcja energii elektrycznej stała by się swojego rodzaju efektem ubocznym. Do tego taka elektrownia by przy okazji dostawała spore dotacje od rządu za nie emitowanie CO2. Więc może za jakiś czas Polska ze swoimi pokładami węgla stanie się wielkim producentem nie tylko że czystej energii ale także dużych ilości cennego materiału? Powszechna dostępność niedrogich węglowych nanorurek może zrewolucjonizować wiele dziedzin przemysłu i wyprzeć metale z wielu ich tradycyjnych zastosowań. Niestety kosmiczna winda nie będzie jedna z nich – kilka dni temu pojawił się artykuł opisujący wyniki badań nad wytrzymałością nanorurek węglowych. Okazuje się że żeby zbudować z nich kosmiczną windę, musiały by one być perfekcyjne – wystarczy że w strukturę wbudowany jest jeden niewłaściwy atom a wytrzymałość nanorurki jest kilkaset razy mniejsza. Zrobienie długich nanorurek węglowych jest niezwykle trudne więc raczej trzeba będzie szukać innego materiału na kosmiczną windę.