Poniżej interesująca infografika pokazująca jak szybko rozwija się rynek samochodów hybrydowych i elektrycznych w USA. Przewiduje się że do końca tego roku na drogach USA będzie się poruszało 170 tysięcy samochodów zdolnych do bycia ładowanym z zewnętrznego źródła energii elektrycznej – część z nich to tzw. plug-in hybrids a reszta to samochody w 100% elektryczne.
Jako że pojazdów coraz więcej, to i rynek ładowarek się gwałtownie rozwija. Dwa lata temu w USA było tylko 1972 miejsca w których można było podładować samochód elektryczny. Obecnie jest ich już ponad 20 tysięcy. Ale miejsce miejscu nie równe – tylko około połowy z tych miejsc ma przyłącze drugiego poziomu – pozwalające ładować samochód przy napięciu 240V i prądzie do 80A. Pojawiają się także ładowarki trzeciego poziomu – dające prąd stały o napięciu do 600V i prądzie do 400A. No i oczywiście są superchargery Tesli dające prąd stały o napięciu 480V i prądzie do 250A.
Największym problemem jaki tworzy ten gwałtownie rozwijający się rynek jest brak pieniędzy na remonty dróg – podatek na ich remonty i budowę wliczony jest w cenę benzyny. Więc samochody jeżdżące bez jej użycia nie dokładają się do remontów. Powoduje to że sprzedaż benzyny maleje w USA a wraz z nią wpływy z podatków. Dlatego coraz więcej się mówi o zmianie sposobu jego naliczania – zamiast płacić go w cenie benzyny, nowe pojazdy będą miały wbudowane systemy mierzące przebieg i naliczające podatek w zależności od tego ile jeździmy. Pozwoli to nie tylko na bardziej sprawiedliwy podział kosztów, ale także na sprawiedliwy podział zysków z podatku jako że będą one szły na remont dróg na których dany samochód jeździł. Oczywiście pojawiają się natychmiast etyczne problemy związane z tym jak te dane są używane i przechowywane i czy nie oznacza to śledzenia wszystkich kierowców, ale to już osobny problem.