Można zauważyć kilka ciekawostek:
- na pierwszym ujęciu widać że trzy silniki pracowały prawie do samego końca – ich wyłączanie następuje dosłownie na sekundę przed lądowaniem.
- na trzecim ujęciu widać dość dobrze sekwencję wyłączenia silnika – odcina się dopływ ciekłego tlenu, wylewa się sporo kerozyny a następnie silnik zostaje przedmuchany azotem
- widać tylko sekwencję wyłączania centralnego silnika, co oznaczało by że dwa pozostałe przeszły przez ten cykl jak jeszcze centralny działał
- sporo pożarów – pali się kerozyna, która wyciekła z bocznych silników podczas ich wyłączania i została rozpryskana ciągiem centralnego, pali się kerozyna która wyciekła podczas wyłączania centralnego, pali się materiał kompozytowy na nogach
- rakieta zrobiła mały podskok po lądowaniu – wygląda na to że to dość typowe jako że widzieliśmy taki sam podskok w czasie poprzedniego lądowania
- dokładność z jaką SpaceX potrafi trafić barkę z odległości kilkuset kilometrów powinna zawstydzić projektantów wojskowych pocisków balistycznych
Aha – rakieta już w porcie, dźwig na miejscu, rakieta przymocowana do dźwigu. Następne kroki to usunięcie łańcuchów i „stołków” na których rakieta stoi, przeniesienie jej na stanowisko do demontażu nóg, demontaż tychże, położenie rakiety i wycieczka do hangaru przy LC-39A. Miałem tam wczoraj pojechać, ale wzięło mnie lenistwo. Miałem tam dziś rano pojechać, ale zaspałem. Jak nie będę miał za dużo pracy, to może wyskoczę w czasie lunchu. A jak będę , to może uda mi się jakoś wytłumaczyć żonie że coś muszę zawieźć do/przywieźć z domu w Cape Canaveral i pod tą wymówką wybrać się na obejrzenie rakiety…
A w międzyczasie Dragon przygotowuje się do lądowania w Pacyfiku. Dziś bardzo zajęty dzień dla SpaceX.