Wygląda na to że SpaceX ma wielkie plany na następny następny (nie ten w środę) lot Starship. Nie dość że rozważane jest ponowne użycie boostera #14 (tego który wylądował bez problemu w ostatnim locie), to jeszcze planowane jest złapanie nie tylko boostera ale i starship. Do tego celu potrzebne są obie wieże startowe – SpaceX się bardzo skoncentrował na doprowadzeniu do gotowości drugiej wieży, ale przede wszystkim części związanej z łapaniem rakiety a nie związanej ze startami co ma sens.
Sam lot będzie też bardzo ciekawy – nie da się wylądować po jednym okrążeniu ziemi (niestety ziemia się obraca i przeszkadza) więc trzeba będzie zrobić ich trochę więcej. Jednocześnie poważnym ograniczeniem jest czas życia Starship – obecne wersje podobno potrafią przeżyć tylko kilka godzin – związane jest to z wieloma ograniczeniami – pojemnością akumulatorów, brakiem systemów ogrzewania niektórych krytycznych elementów rakiety, wygotowywaniem się paliwa i utleniacza itp. Dlatego ten lot będzie tak trochę na granicy możliwości Starship.
Lądowanie też będzie niezwykle – Starship wejdzie w atmosferę gdzieś nad Meksykiem i nadleci nad platformę z południowego zachodu. Jako że możliwości szybowania Starship są raczej bardzo ograniczone (podobno „spada” pod kątem 45 stopni) to spodziewam się trajektorii która w razie awarii umieści go w wodzie bardo blisko brzegu.
Cokolwiek się wydarzy, będzie to na pewno niezwykle ekscytujące. To oczywiście zakładając że najbliższy lot spełni swoje wszystkie założenia a testy nowego rozkładu powierzchni nośnych i systemu kontroli stabilności wyjdą pozytywnie.