Start Crew 3 opóźniony do środy, lot o 1:10 nad ranem. W miarę znośna godzina. Powodem opóźnienia jest jak zwykle pogoda. O ile na Florydzie jest ładnie (w końcu jesień przyszła), o tyle na północnym wschodzie USA szaleje sztorm. A jakby przypadkiem Falcon 9 nawalił, to Dragon musiałby lądować w Atlantyku i lepiej żeby zarówno wiatr (spadochrony!) jak i stan oceanu był rozsądny. Szczególnie że astronauci mogą i dobę czekać w kapsule zanim się ich wyłowi.
Drugi problem o którym się od pewnego czasu mówi to siku. Się leje. A właściwie się lało w czasie lotu Inspiration 4. Coś było nie tak z systemem odprowadzania sików w Dragonie i wyciekały one w przestrzeń pod podłogą kapsuły. Jak groźne są wycieki płynów w nieważkości nie muszę mówić. Dlatego Crew 3 ma poprawiony ten system. A załoga Crew 2 ma zakaz używania toalety w czasie lotu na ziemię który odbędzie się za kilka dni. W zamian mają lecieć w pieluchach. Nie wiadomo czy Crew 2 ma ten sam problem co Inspiration 4 (tzn. wiadomo ze system jest tak samo zbudowany ale nie wiadomo czy się rozszczelniło) ale lepiej nie ryzykować życia astronautów.
A poza tym w świecie kosmosu pare dni temu było głośno o planach NASA latania SLSem do 2050 roku. NASA chciała by żeby ktoś przejął produkcje SLS i robił je za „połowę” obecnej ceny. Jaka jest obecna cena – tego NASA nie chce ujawnić ale szacuje się około dwóch miliardów za start z czego koszt rakiety to znaczący fragment tej góry pieniędzy. NASA chce szybko podpisać kontrakt zanim Starship/SuperHeavy staną się realne bo potem nikt się na to nie zgodzi. A tak będzie kontrakt na 30 rakiet i będzie „za późno” żeby odwołać.
A jak już jesteśmy przy marnowaniu pieniędzy podatników to NASA ma nadzieję na uzyskanie kasy w przyszłorocznym budżecie na Bezosowy (bezsensowny?) lądownik księżycowy tak by „mieć dwie opcje”. Bo doświadczenia z Starlinerem pokazują że lepiej mieć zawsze dwóch dostawców na wypadek gdy jednemu coś nie wyjdzie. W sumie fajnie że chcą dołożyć do SpaceX które pewnie dostarczy lądownik z niewielkim opóźnieniem kontrakt z drugą firmą która będzie się latami pieprzyła z budową lądownika i w końcu albo nic nie dostarczy podając do sądu NASA i Księżyc (za daleko!) albo dostarczy coś co będzie drogie, zawodne, niebezpieczne i nieporównanie gorsze. I pewnie też poda do sądu NASA że za mało lotów kupuje.
Mało ostatnio piszę bo w pracy mam urwanie głowy. Gonią człowieka do roboty jakby miał 20 lat i dla SpaceX pracował…