Jak może pamiętacie SpaceX we współpracy z Jared Isaacson próbowali zaproponować NASA misję do naprawienia teleskopu Hubble. I NASA tą propozycję odrzuciła. Jak widać po locie Polaris Dawn taka misja po prostu nie jest możliwa przy obecnej technologii.
Pierwszy problem to kapsuła Dragon. W obecnej wersji daje się tylko raz wypuścić astronautów na zewnątrz w czasie całego lotu. Wynika to z zapasów gazowego azotu i tlenu. Do misji serwisowej potrzeba kilka wyjść w kosmos więc to pierwszy problem.
Drugi problem to skafandry kosmiczne. To że są na „pępowinie” praktycznie uniemożliwia misję serwisową – potrzebne są skafandry w których astronauci będą w stanie swobodnie poruszać się wokół teleskopu bez ryzyka że coś się zaplącze. Ale większym problemem jest sam skafander – w czasie tych dwóch krótkich wychyleń się poza kapsułę podobnie okazało się że system ich chłodzenia jest niewystarczający i na słońcu robi się w nich szybko bardzo gorąco. Nie wiem czy to sprawa zbyt małej wydajności systemu chłodzącego w Dragonie czy raczej złej konstrukcji samego skafandra uniemożliwiającej odebranie wystarczającej ilości ciepła. W każdym razie skafandry wymagają poprawek (co w sumie było do przewidzenia bo po to był ten lot – żeby je przetestować). To że w obecnej wersji skafandra nogi są sztywne to nawet nie wspomnę ale to ten sam powód – nie było potrzeby zginania nóg w tej misji to nie zamontowano „zawiasów”. Jednak docelowo nogi powinny się zginać i trzeba będzie to przetestować.
Mówiąc inaczej – przed SpaceX jeszcze bardzo daleka droga by te skafandry nadawały się do pełnego EVA, że o chodzeniu po Księżycu nie wspomnę. A ratowanie Hubble raczej nie wchodzi w rachubę za pomocą Dragona – może Starship kiedyś po niego poleci?