Dziś nowa rewelacja o SpaceX. GAO zrobiło raport o przyczynach opóźnień w załogowych lotach kosmicznych, dostało się obu firmom, zarówno Boeingowi jak i SpaceX. Zacznijmy od Boeinga – GAO jest zaniepokojone niewystarczającymi testami systemu spadochronów kapsuły. Problemem obu firm jest zapewnienie wystarczającej niezawodności systemów tak by szanse na śmierć załogi były mniejsze niż 1/1000 (jeden martwy astronauta co około 250 lotów kapsuły). Jednak The Wall Street Journal głównie pisze o problemach SpaceX. A konkretnie o problemach z turbopompami w silniku Merlin. Okazuje się że turbopompy mają niemiłą przypadłość – w łopatkach pojawiają się pęknięcia. Problemy z tymi pęknięciami są od dawna i były nadal problemem we wrześniu 2016. NASA poinformowała SpaceX że turbopompa Merlina musi zostać przeprojektowana tak by te pęknięcia nie występowały zanim będzie można wsadzić na rakietę ludzi. SpaceX twierdzi że obecnie rakieta jest zaprojektowana tak że pęknięcie jednej łopatki nie powoduje katastrofy jednak nadchodząca, nowa wersja silnika Merlin będzie miała ten problem rozwiązany.
Cóż, jak dotąd nie było przypadku eksplozji rakiety z powodu urwanej łopatki w silniku Merlin, choć w czasie lotu w październiku 2012 roku, jeden z silników najprawdopodobniej doznał urwania łopatki. Do tego większość misji jakie SpaceX wykonuje ma spore zapasy paliwa (niezbędne do lądowania rakiety) co oznacza że w razie awarii silnika rakieta ma spore zapasy paliwa na nadrobienie zmniejszonego ciągu. Problemem jedynie mogą być misje takie jak Echostar 23, gdzie margines jest na tyle mały że awaria jednego silnika może spowodować niewystarczającą prędkość separacji a w konsekwencji nieodpowiednią orbitę (albo nawet nie osiągnięcie stabilnej orbity w sytuacji gdyby silnik padł wystarczająco wcześnie). No i dochodzi problem drugiego stopnia – tam nie dość że Merlin jest tylko jeden, to jeszcze musi działać znacznie dłużej niż w przypadku pierwszego stopnia = szanse na awarie są znacząco większe.
