ArsTechnica opublikowała znowu niesamowicie ciekawy artykuł – tym razem o lotach załogowych. Nie będę powtarzał tego co Eric napisał, Google Translate działa wystarczająco dobrze dla nie umiejących angielskiego. Jednak jest kilka ciekawostek na które chcę wam zwrócić uwagę:
– po pierwsze Boeing oferując cenę $4.2 miliarda dolarów podobno wiedział że koszty zaprojektowania i wyprodukowania Starlinerów a następnie wykonania nimi sześciu lotów będą większe niż to co dostanie od NASA. Firma zaryzykowała mając nadzieję że docelowo sprzeda więcej lotów – czy to NASA czy prywatnym firmom. Niestety wygląda na to że to był błąd. Wczorajszy kontrakt NASA ze SpaceX zaspokaja potrzeby agencji na wszystkie planowane loty do ISS do 2030 roku – czyli do końca życia stacji kosmicznej. Do tego kontrakt ULA z Amazonem spowodował że nie ma już wolnych Atlas V na których Starliner mógłby polecieć. Dopasowanie kapsuły do innej rakiety będzie kosztowne – teoretycznie można by użyć Falcon 9 ale wymagało by to poważnych modyfikacji LC-39A (Starliner plus moduł serwisowy maja inną wysokość niż Dragon, wymagają innych przyłączy itp.). Można też zapłacić ULA za certyfikację Vulcan’a do lotów załogowych i modyfikację wieży startowej na LC-41 (ten sam problem – Vulcan ze Starlinerem będzie na innej wysokości niż Atlas V). Można też zapłacić Blue Origin za adaptację rakiety i wieży. Jak widać każde z tych rozwiązań ma wspólny motyw – trzeba zapłacić. I potem jakoś odzyskać te pieniądze. To powoduje że koszt dodatkowego lotu Starlinera jest bardzo duży i nie ma on szans w konkurencji z Dragonem 2.
– po drugie porównanie kosztów lotu Starlinera i Dragona pokazane w artykule jest trochę niesprawiedliwe, jednak nawet gdyby NASA zamówiła 14 lotów u Boeinga i 6 u SpaceX, to nadal koszt siedzenia byłby wyższy w Starlinerze. SpaceX obecnie kasuje NASA w okolicach $75M za siedzenie co przy 14 lotach daje końcową cenę około $88M za siedzenie. Początkowa cena za siedzenie przy 6 lotach była w okolicach $108M. Cena Boeinga za siedzenie przy 6 lotach (i dwóch astronautach NASA lecących w CFT) wychodzi $183M. Pewnej przy 14 lotach spadła by ona do $160M ale nie więcej. Logiczne więc jest że NASA nie kwapi się z kupowaniem większej ilości lotów Starlinera. Zresztą tłumaczenie agencji jest proste – w tym momencie jedynie SpaceX jest certyfikowany do lotów załogowych i dlatego te loty można wyłącznie zamówić u SpaceX.
Podejrzewam że Boeing jest ostro wkurzony tym zamówieniem. Firma miała nadzieję na kilka dodatkowych lotów – cena za lot była by znacznie wyższa niż u SpaceX ale bez zamówienia tych lotów u Boeinga NASA traci redundancję po szóstym locie Starlinera – gdyby po tym locie coś się stało z Dragonem, to Boeing nie ma jak wysłać siódmego lotu bo nie ma rakiety na której mógłby to zrobić. Oczywiście zza rogu wyłania się Starship, który pewnie namiesza w tych kalkulacjach, ale dopiero jak będzie certyfikowany do lotów załogowych, co jak pisałem wcześniej wcale nie będzie takie proste. No i jest też Blue Origin i ambicje Bezosa do orbitalnych lotów załogowych. Firma może zbudować załogową kapsułę z własnych środków, bez pomocy NASA. Może także wejść w układ z Sierra Nevada i zaadoptować DreamChaser do lotów załogowych na szczycie New Glenn. To by znacząco zmniejszyło koszty, bo towarowy DreamChaser będzie gotowy już wkrótce a sam samolocik od początku był projektowany tak by dało się go zaadoptować do lotów załogowych.