Jak widać nawet tydzień przerwy w styczniu może spowodować opuszczenie kilku ciekawych wydarzeń. Zaczęło się od prawie udanego lądowania Falcona 9 na barce u wybrzeży Kalifornii. Z tego co wyczytałem to powodem wywrócenia się rakiety była awaria zamka jednej z nóg – nie została ona zablokowana i po wylądowaniu z nogi zeszło ciśnienie i się złożyła. Nogi V2.0 mają przeprojektowany zamek = możemy zakładać że gdyby to był nowy F9, to mielibyśmy udane lądowanie.
Drugim wydarzeniem był pierwszy lot Dragona V2 – na razie na sznurkach, ale jak widać z filmu kapsuła jest w stanie zdusić ciąg silników na tyle żeby zawisnąć w powietrzu (nie wiadomo jak dużo balastu włożono do środka). O tym że SpaceX planuje te testy słyszeliśmy już kilka miesięcy temu więc fajnie jest obejrzeć film z udanego testu. Testy silników są bardzo ważne jako że SpaceX oferuje ten mod lądowania jako „awaryjny” (na wypadek awarii spadochronów) w załogowej wersji Dragona V2 oraz jako główny w przypadku niektórych misji towarowych w ramach CRS-2.
Trzecim wydarzeniem był lot New Shepard’a Blue Origin – firma znowu „wyprzedziła” SpaceX i wystrzeliła po raz drugi w „kosmos” tą samą rakietę. Piszę w cudzysłowach, jako że „kosmos” w przypadku Blue Origin jest znacznie niżej i wolniej niż w przypadku SpaceX a i wyprzedzenie jest trochę żartem jako że trudno uznać to za wyścig. Jednak do historii zapisze się Blue Origin a nie SpaceX – pierwsza rakieta która wylądowała na silnikach po powrocie z kosmosu i pierwsza która zrobiła to dwa razy.
Z mniejszych nowości, które mogły czytelnikom uciec jest przede wszystkim informacja o tym że Roskosmos planuje poważną redukcję planów budowy platform startowych dla rakiety Angara w Wostocznym. To bardzo zła wiadomość jako że stawia pod znakiem zapytania plany podboju Księżyca. Dwie platformy były niezbędne dla planowanej wyprawy na Księżyc wymagającej startu co najmniej dwóch rakiet Angara 5V w krótkim odstępie czasu. Mając jedną platformę, rosyjskie plany załogowego lotu na księżyc praktycznie wyparowują.
Drugą nowością jest to że NASA ma nadal problemy z cieknącą wodą w skafandrach. W czasie kosmicznego spaceru 15 stycznia, w hełmie Tima Kopry pojawiła się woda. Pomimo że NASA znalazła przyczyny jej pojawiania się i je usunęła. Ciekawostką jest to że to był ten sam skafander, który prawie utopił Parmitano kilka lat wcześniej. Oczywiście od tego czasu skafander miał powymienianą sporą ilość elementów + był użyty bez problemów kilka razy. NASA planuje przywiezienie całego skafandra na ziemię za pomocą najbliższej misji Dragona.
Właśnie – kiedy w końcu będzie CRS-8? Oficjalna data to 20 marca, ale może się to zmienić (choć raczej maksymalnie o 1-2 dni do przodu). W miedzy czasie SpaceX planuje start F9 (wraz z lądowaniem na barce) i wysłanie w kosmos satelity SES-9. Mówi się że misja ta nastąpi na początku lutego – nie wcześniej niż 6 luty. Ciekawe że pomiędzy 6 lutym a 20 marca SpaceX nie ma zaplanowanych żadnych startów – to bardzo dziwne biorąc pod uwagę opóźnienia jakie firma ma po półrocznej przerwie.
Z innych nowości o SpaceX to na dniach rozpocznie się demolka wieży na LC-39A. Obliczenia pokazały że stanowi ona zagrożenie przy startach Falcona Heavy – mogło by coś od niej odpaść, odbić się i uderzyć w rakietę. Dlatego przed pierwszym startem wieża musi zostać zmodyfikowana – ruchoma część usunięta a nieruchoma wzmocniona i obudowana. Ma się też pojawić nowy piorunochron.
Z drobnych wiadomości to Rosji eksplodował Briz-M na orbicie geostacjonarnej – to bardzo niepokojące zdarzenie jako że może zagrozić wielu satelitom. Briz-M wyniósł na orbitę wojskowego satelitę w grudniu zeszłego roku i chyba miał awarię bo zamiast wrócić na eliptyczną i spalić się w atmosferze ziemi, Briz-M utknął na geostacjonarnej.
Inną nowością jest to że SpaceX uzyskał certyfikację USAF na wystrzeliwanie wojskowych satelitów za pomocą Falcona 9 v1.1 FT (tego z mocniejszymi silnikami).
Następnym okruchem jest informacja że Cygnus dotarł do CCAFS i jest przygotowywany do startu planowanego na 10 marca.
Wartym wzmianki jest także udany lot indyjskiego PSLV. Wyniósł on na orbitę piątego z indyjskich satelitów nawigacyjnych. PSLV jest najdziwniejszą rakietą na rynku – pierwszy i trzeci stopień (plus rakietki wspomagające) są napędzane paliwem stałym, drugi używa 1,1-dimetylohydrazyny i tetratlenku diazotu a czwarty monometylohydrazyny i mieszanych tlenków azotu. Bardziej się chyba nie dało skomplikować.
Mam nadzieję że niczego nie zapomniałem????