„Mało brakowało”, tym razem o Saturn V

Dawno, dawno temu popełniłem post o tym ile razy w czasie startów promów kosmicznych NASA miała więcej szczęścia niż rozumu. Dziś w pewnym sensie kontynuacja – kilka mniej znanych faktów o różnych „mało brakowało” w czasie startów rakiet Saturn V w ramach programu Apollo i Skylab. Wszyscy pewnie potrafią wymienić dwa poważne problemy jakie się wydarzyły – śmierć astronautów w kapsule Apollo I oraz niesamowitą misję Apollo XIII. Ale warto wiedzieć że poza tymi dwoma katastrofami było kilka mniejszych problemów które mogły się źle skończyć:

  • 4 kwietnia 1968 roku rakieta Saturn V startująca z bezzałogową misją Apollo 6 wpadła w oscylacje spowodowane niestabilnością spalania w komorach silnika J-2. Dwa z silników się wyłączyły a od rakiety odpadły kawałki obudowy osłaniającej łącznik trzeciego stopnia z modułem księżycowym. Wibracje były tak silne, że gdyby w rakiecie byli astronauci, to najprawdopodobniej nie uniknęli by oni poważnych obrażeń. Po oddzieleniu się trzeciego stopnia, silnik J-2 osiągnął mniejszy ciąg od założonego wynosząc moduł księżycowy na złą orbitę. A gdy nadszedł czas uruchomienia go ponownie by skierować cały zestaw na trajektorię księżycową, J-2 odmówił posłuszeństwa i się nie uruchomił. 
  • 14 listopada 1969, Saturn V startujący z misją Apollo XII został dwukrotnie uderzony piorunem. Spowodowało to wyłączenie wszystkich trzech ogniw paliwowych w module serwisowym Apollo, ale na szczęście poza tym nic złego się nie stało. Rakieta wyniosła bezpiecznie astronautów na orbitę a po sprawdzeniu wszystkich systemów zdecydowano się kontynuować misję i niedługo później astronauci chodzili po księżycu.
  • 11 kwietnia 1970 roku, Saturn V startujący z słynną misją Apollo XIII dostał znowu drgawek – tym razem jeden z silników J-2 w drugim stopniu rakiety zaczął szaleć. Po jego wyłączeniu cztery pozostałe silniki pracowały trochę dłużej i dostarczyły rakietę na planowaną orbitę i wyglądało że nic się nie stało. Resztę historii lotu Apollo XIII wszyscy dobrze znają więc nie będę jej powtarzał.
  • ostatni problem z rakietą Saturn V wystąpił 14 maja 1973 roku w czasie wynoszenia na orbitę stacji kosmicznej Skylab. Osłona przeciw-meteorytowa Skylaba była źle zaprojektowana i odpadła w 63 sekundzie lotu. Resztki osłony zrobiły wielką dziurę w osłonie łączącej drugi stopień Saturna V ze Skylabem a następnie uderzyły w pierścień łączący pierwszy stopień z drugim uszkadzając mechanizm służący do jego separacji. Po odrzuceniu pierwszego stopnia, pierścień nie odpadł i drugi stopień musiał go ze sobą zabrać na orbitę. Pierścień ważył dodatkowe pięć ton, ale drugi stopień Saturna V w misji Skylab miał spore zapasy paliwa i nie przeszkodziło to w wyniesieniu stacji kosmicznej na właściwą orbitę.

Latanie w kosmos nigdy nie jest rutynowe i pomimo wszelkich zabezpieczeń rakiety potrafią zadziwić swoich konstruktorów. Warto o tym pamiętać czytając o następnym, udanym locie Atlasa V, Delty IV czy Falcona 9.

P.S. Wczoraj była rocznica lotu Apollo 8…

Marek Cyzio Opublikowane przez: