Dziś o ciekawej prezentacji, a właściwie o głosie nawołującym NASA (i USA) do zmiany kierunku. Autor zatytułował swoją prezentację „Zakończmy Apollo na Marsa”. Zauważa on w niej że program Apollo choć z jednej strony był niezwykłym osiągnięciem ludzkości (a tak dokładniej to USA z sporą pomocą hitlerowskich naukowców, ale to moja uwaga), był jednocześnie wielką porażką z punktu widzenia otwarcia kosmosu dla ludzkości. Do dziś pokutuje mit programu – prezydent wizjoner naznacza cel, cały naród staje do pomocy, lądujemy na Księżycu, diabelski prezydent Nixon kasuje program, gdyby nie on to dziś mielibyśmy bazy na księżycu, powinniśmy to powtórzyć! Autor zauważa że powstał „Apollo Cargo Cult” – wiara w to że jeżeli się dokładnie powtórzy coś co działało w przeszłości, to zadziała to znowu (zainteresowanych cargo cult i nietypowymi religiami odsyłam do Wikipedii). Prezydent ma naznaczyć nowy cel, NASA zbuduje wielką rakietę i kapsułę i polecimy na Marsa!
Jednak rzeczywistość jest inna – program Apollo ledwo co się udał, nie przyniósł praktycznie żadnych efektów w dziedzinie nauki o kosmosie, gdyby prezydent Kennedy przeżył próbę zamachu to pewnie sam by skasował ten program, zasada „marnotraw wszystko oprócz czasu” przyjęta wtedy przez NASA pokutuje do dziś i powoduje że badanie kosmosu jest niezwykle kosztowne a sam program został skasowany przez prezydenta Johnsona w 1967 roku a nie przez Nixona.
Członkowie kultu cargo to przede wszystkim kongresmeni, kontraktorzy firm które zarabiają na marnotrawieniu pieniędzy i wielu niedoinformowanych pasjonatów lotów kosmicznych dla których celem jest odwiedzenie Marsa przez ludzi a nie podbój i badanie kosmosu. Dzięki członkom tego kultu planuje się wydanie dziesiątków miliardów dolarów na wysłanie garstki ludzi na Marsa. A następnie jak w przypadku Apollo zatrzymanie wszystkiego. Komisja Augustine w 2009 roku wydała raport w którym stwierdza że nie ma sensu wydawać pieniędzy na loty załogowe na Marsa, jeżeli celem nie jest jego kolonizacja. Roboty mogą zbadać wszystko lepiej, taniej i bezpieczniej.
Autor zauważa że NASA powinna się skupić na zupełnie innych celach – zamiast budować niebotycznie drogą rakietę korzystającą z technologii lat 70’tych, celem NASA powinno być stworzenie technologii i rozwiązań obniżających koszt wysłania na orbitę Ziemi ludzi i towarów, zwiększenie populacji ludzi mieszkających na orbicie oraz rozwój przemysłu kosmicznego – eksploatacja zasobów naturalnych kosmosu.
Obecny plan lotu na Marsa jest nierealny – koszty będą rosły a poparcie wśród społeczeństwa malało. Istnieje spora szansa że następny prezydent anuluje cały projekt. Zamiast marnować pieniądze na osiągnięcie celu używając obecnych technologii, NASA powinna jak najprędzej skoncentrować swoje badania nad stworzeniem nowych technologii pozwalających polecieć na Marsa znacznie taniej. Jest bardzo prawdopodobnym że w ten sposób można by polecieć na Marsa znacznie wcześniej niż za pomocą rakiety SLS i Oriona.
Sama rakieta SLS jest wręcz ironiczna w świetle tych idei. Nie tylko że nie próbuje ona ograniczać kosztu wysłania 1 kg w przestrzeń kosmiczną, ale robi ona co może żeby ten koszt był jak największy. Rakiety SRB które w promie kosmicznym były wielokrotnego użycia, w SLS będą jednorazowe. Także silniki które zaprojektowano po to by dały radę przetrwać kilkadziesiąt cykli użycia zostaną wyrzucone po jednym starcie. SLS nie jest sposobem na podbój kosmosu, ale programem podtrzymującym zatrudnienie w NASA i wśród jej kontraktorów. Celem NASA nie jest polecenie gdziekolwiek, ale marnotrawstwo pieniędzy.
Największym problemem rakiety SLS będzie niezawodność – tą daje się osiągnąć tylko przez wielokrotne wystrzeliwanie rakiety i uczenie się na błędach. Rakieta SLS będzie latała tak rzadko, że program się skończy zanim dowiemy się czegokolwiek o jej niezawodności. Zresztą program może się skończyć dużo wcześniej – jedna eksplozja SLS’a i cały plan marsjański idzie do kosza.
Drugim ważnym pytaniem jest – jeżeli eksploracja kosmosu (a w szczególności kolonizacja Marsa) jest narodowym priorytetem USA, to dlaczego wszystkie jajka są wsadzane do jednego koszyka? Dlaczego nie buduje się dwóch różnych rakiet na wypadek gdyby jedna z nich „nie wyszła”?
Jedynym sposobem dotarcia na Marsa jest skupienie się na obniżeniu kosztu wyniesienia kg na orbitę oraz na pozyskiwaniu jak największej ilości materiałów z miejsc które mają mniejszą grawitację niż Ziemia – asteroidy, Księżyc. Rakiety powinny być wielokrotnego użycia. A to oznacza że powinna istnieć możliwość ich tankowania w kosmosie. A to ciągnie za sobą kosmiczne stacje benzynowe.
NASA powinna wrócić do swoich korzeni i zająć się badaniami podstawowymi w tych dziedzinach a także badaniami nad nowymi napędami – atomowym, elektrycznym, jonowym. NASA powinna także znaleźć sposób na zabezpieczenie ludzi przed promieniowaniem kosmicznym w czasie długich podróży i udoskonalić systemy podtrzymywania życia działające w zamkniętym cyklu. No i najważniejsze – NASA powinna znaleźć sposoby eksploatacji asteroidów i Księżyca a w przyszłości Marsa i jego księżyców. Zamiast budować SLS’a, powinniśmy zbudować sondy Księżycowe i Marsjańskie, które po wylądowaniu pokazały by że możliwa jest produkcja paliwa na tych planetach. Powinniśmy budować sondy latające na asteroidy, które na miejscu próbowały by produkować paliwo czy też wydobywać i oczyszczać metale. Powinniśmy inwestować w technologię trójwymiarowego drukowania w nieważkości.
A sam lot na Marsa nie powinien być misją, powinien być armadą – w końcu lecimy tam skolonizować tą planetę i wypadało by zrobić to tak samo jak nasi przodkowie robili to z innymi kontynentami.
W świetle tego raportu plany Muska wyglądają znacznie rozsądniej niż plany NASA – Musk koncentruje się na zmniejszaniu kosztów wysłania 1 kg na orbitę. Jednak firma prywatna sama nie jest w stanie udźwignąć takiego programu i NASA powinna pomóc SpaceX inwestując w badania podstawowe zamiast marnować pieniądze na SLS’a.
Zresztą SLS pewnie nigdy nie poleci więcej niż raz – kilka dni temu podjęto decyzję o tym że jednak tymczasowy drugi stopień od Delta IV nie będzie certyfikowany do użycia w misjach załogowych i drugi lot SLS’a będzie już z docelowym drugim stopniem. Z jednej strony ograniczy to marnotrawstwo pieniędzy, z drugiej odroczy drugi lot SLS’a o co najmniej rok a może i więcej. Kongres i nowy prezydent raczej nie będą tym zachwyceni więc spodziewam się że SLS powtórzy los rakiety Ares-1 – zobaczymy jeden lot a potem w KSC będzie stał pomnik głupoty i marnotrawstwa – wieża startowa.
Rozpisałem się, ale ten temat mnie nurtuje. Z jednej strony chciałbym żeby ludzie dotarli na Marsa za mojego życia, z drugiej zdaję sobie sprawę że plan NASA osiągnięcia tego jest nierealny. Sama NASA zdaje sobie z tego sprawę, jednak nie robi nic żeby to zmienić. Dlatego zamierzam głosować na kandydata na prezydenta który w swoim programie będzie miał zatrzymanie budowy SLS’a.