Miało już nie być płonących Tesli…

Ale tym razem było coś większego – ktoś ukradł Teslę w Los Angeles i jadąc ponad 160 km/h uderzył w słup. Samochód rozpadł się na dwa kawałki, jeden spłonął a drugi (na obrazku) zaklinował się w synagodze. Link powyżej prowadzi do artykułu i większej ilości zdjęć. Co ciekawe złodziej przeżył = Tesla może się nadal chwalić że w modelu S jeszcze nikt nie zginął.

Marek Cyzio Opublikowane przez: