Po ponad 5 miesiącach od ostatniego startu Vulcana, w końcu wiadomo co było przyczyną utraty dyszy w jednym z SRB’s – zwykła pomyłka przy produkcji dyszy. Oczywiście w przemyśle kosmicznym pomyłki nie mają prawa się zdarzać i ich pojawienie się jest zwykle objawem jakichś większych problemów z kontrolą jakości u podwykonawcy.
Vulcan nadal nie ma certyfikacji USAF na wojskowe loty. Trudno powiedzieć co jest przyczyną opóźnienia, ale w końcu to ULA wybrało tą wersję certyfikacji. O ile pamiętam są dwie opcje – pierwsza wymaga większej ilości lotów i mniejszej ilości papierków, jednak ULA zdecydowało się na drugą opcję wymagającą tylko dwóch lotów i większej ilości dokumentacji. W sumie ciekawe która opcja jest tak naprawdę tańsza. Każdy lot to koszt kilkudziesięciu milionów $, ale utrzymywanie firmy w zamrożeniu podczas gdy czeka się na certyfikację to też spore miliony i w sumie nie wiadomo co z perspektywy czasu było lepsze. Z drugiej strony ULA nie ma za bardzo czego wystrzeliwać Vulcanami w tym momencie, więc te loty były by trudne do realizacji.