Może nie tak super?

Trudno powiedzieć czy to był niezwykle udany test czy raczej porażka. Z jednej strony rakieta wylądowała w całości pomimo sporych uszkodzeń. Z drugiej strony zachodzi pytanie czy ktokolwiek się spodziewał tak poważnych uszkodzeń osłon termicznych i dziur w zbiornikach – to że zachowały one swoją strukturalną wytrzymałość pomimo utraty ciśnienia w środku jest samo w sobie dużym sukcesem. Albo dowodem na to że rakieta jest niepotrzebnie ciężka i można usunąć część wzmocnień bo w normalnym locie żadnych dziur nie powinno być.

Kluczowe będzie pierwsze lądowanie Starship na wieży. I to czy egzemplarz który wyląduje będzie nadawał się do ponownego lotu. Docelowo spodziewam się że SpaceX opanuje problem odpadania płytek i rakieta nie będzie wymagała poważnego remontu po każdym locie ale jednocześnie mam wrażenie że jesteśmy raczej daleko od tego momentu i powtórny lot Starship po kilku dniach od lądowania najwcześniej w 2027 a może i później. A to kluczowy element kampanii lotów na księżyc.

W międzyczasie opozycja do używania lądownika SpaceX gwałtownie rośnie. Istnieje szansa że NASA pod naciskiem Trumpa zdecyduje się wydać dużo pieniędzy na jakieś jednorazowe rozwiązanie które przynajmniej na papierze i przy hura optymistycznych założeniach pozwoliło by na wylądowanie na Księżycu zanim skończy się Trumpowi kadencja. Pisałem już o tym że jedną z potencjalnych alternatyw jest modyfikacja Blue Moon Mk.1 do lotów załogowych (i użycie dwóch takich lądowników – jednego do lądowania i jednego do powrotu na orbitę Księżyca). Ale pewnie są także naciski ze strony Northrop Grumman na to by dać im kasę na coś będącego zmodyfikowaną wersją Apollo Lunar Module. Ważył on około 16 ton i mieścił się w pięciometrowej osłonie więc od biedy mógłby bez problemu polecieć na orbitę za pomocą F9 czy Vulcana. Problemem jest przetransportowanie go na orbitę Księżyca. Obecny Orion + jego moduł serwisowy nie są w stanie tego zrobić. Zresztą nawet bez LEM, Orion nie jest w stanie osiągnąć orbity Księżyca z której można by wylądować LEM a potem wrócić do Oriona. Więc to rozwiązanie raczej nie wchodzi w rachubę.

Nie ma najmniejszych szans by Musk dostarczył ludzi na Księżyc za kadencji Trumpa. Szanse na to że Bezos to zrobi są też zerowe. Zbudowanie czegoś zupełnie nowego w ciągu dwóch lat to mało śmieszny dowcip. Trump będzie zawiedziony. Nobla nie dostał, na Księżyc nie doleci, nie dołożą jego głowy do prezydentów na Mt. Rushmore. Ale przynajmniej na jednodolarówce się znajdzie.

Marek Cyzio Opublikowane przez: