The Washington Post napisał ze mają informacje z wiarygodnego źródła o spotkaniu Muska i Trumpa na którym omawiano plan załogowego lotu na Marsa. Trump ma złe zdanie na temat szans NASA na wysłanie ludzi na Marsa a do tego bardzo chciałby żeby taki lot nastąpił za czasów jego prezydentury. NASA nie ma żadnych szans dostarczyć takiego sukcesu, za to Musk ma – zakładając ze Trump wygra reelekcję i będzie prezydentem przez 8 lat, to jego kadencja skończyła by się na początku 2025 roku. A Musk obiecuje ludzi na Marsie w okolicach 2024 roku. Zakładając zastrzyk olbrzymich ilości pieniędzy przesuniętych z NASA, SpaceX miało by szanse dostarczyć Trumpowi sukces na miarę Kennedy’ego. A prezydent-mitoman właśnie tego potrzebuje. Więc należy przyjąć ze za jakiś czas Trump wygłosi mowę podobną do tego co powiedział Kennedy i ustali datę lądowania na Marsie na 2024 lub 2025 rok. A potem zaczną się wielkie przesunięcia pieniędzy w budżecie NASA. Podejrzewam ze pierwszym krokiem będzie eliminacja załogowej wersji SLS’a. O ile wersja towarowa ma jakiś sens (wysyłanie misji bezzałogowych w dalsze części układu słonecznego), o tyle wersja załogowa jest bez sensu, jej koszt jest olbrzymi i stale puchnie. Myśle ze zobaczymy kilka lotów SLS’a ale jak już się pojawi BFR i/lub New Glenn to NASA dostanie przykaz pozbycia się drogiej rakiety i przejścia na użycie prywatnych rakiet. W końcu jedynym powodem dla którego powstaje SLS jest brak komercyjnej rakiety będącej w stanie wynieść 130 tonowy ładunek na orbitę.
Trump chce stworzyć coś na miarę Apollo – uważa że program Apollo zjednoczył USA w latach 60’tych i dzięki niemu USA jest takie jakie jest. I ze USA potrzebuje następnego takiego jednoczącego celu. Czegoś co pokazało by kelnerom i kierowcom ciężarówek w jakim wyjątkowym kraju żyją 😉 Dlatego szanse na to że pojawi się nowy, wielki cel są bardzo duże. Nie mam nic przeciwko temu – dzięki programowi Apollo powstało wiele technologii które spowodowały gwałtowny rozwój całego świata w latach 70’tych, więc taka powtórka z rozrywki była by dla wszystkich dobra. A jak jeszcze Chiny by stanęły do wyścigu żeby była jakaś konkurencja… Ale o tym chyba za wcześnie marzyć.