Jak już wiecie, wczorajszy dzień otwarty CCSFS mnie raczej rozczarował. SpaceX udawał że nie istnieje. ULA pokazała sporo ale zdjęć nie wolno było robić. Sporo tzn. po raz pierwszy pokazali ludziom Centaury, jednak w odróżnieniu od naszej prywatnej wycieczki sprzed kilku tygodni nie wolno było podejść do nich do tylu. No i oczywiście z uwagi na ITAR robienie jakichkolwiek zdjęć bo zabronione. Pokazali także leżące w HIF trzy CCB od ostatniej wyprodukowanej Delta 4 Heavy. Oczywiście też nie wolno było robić zdjęć, tutaj w sumie nie wiem dlaczego bo wszystko co ciekawe (RS-68) było porządnie zakryte.
Relativity Space pokazało pusty hangar i pustą platformę. O ile hangar planują używać jako budę na zapasowe części, o tyle platforma idzie do śmieci – zdemontują z niej co cenne a reszta żelastwa zostanie i pewnie za kilkadziesiąt lat ktoś będzie się zastanawiał co z tym zrobić tak jak to problemem była platforma LC-17 kilka lat temu. Nie wróżę tej firmie sukcesu, choć mam nadzieję że się mylę. Wydawało się że jest szansa by Relativity stało się trzecim (po SpaceX i RocketLab) graczem na rynku z rakietą która jest gdzieś pomiędzy tym co może F9 i Electron, ale prawdopodobnie zapotrzebowanie na rakietę o takim udźwigu jest minimalne a cena za lot jednorazowej wersji zaporowa i ktoś to policzył i zdecydował że jedyna szansa na przetrwanie to budowa konkurenta F9. To ma sens – pieniądze robi się na misjach wojska i NASA – wszelkie cywilne loty mają mały margines zysku. A wojsko i NASA potrzebują dużych rakiet. W każdym razie Relativity jest na mojej liście „niewielkie szanse na przetrwanie” – trochę niżej niż RocketLab ale zdecydowanie wyżej niż Astra.
Bezos też nie zachwycił. Akurat byli w trakcie malowania napisu Blue Origin i ich piórka więc jego kawałki były na ziemi zamiast na hangarze. Tak jak w zeszłym roku pokazali makietę pierwszego stopnia New Glenn, tak w tym roku na placu stały tylko ciężarówki. Wiem że mają ciekawe rzeczy w hangarze (bo widuje je jak muszę odwiedzić Hangar C) ale zdecydowali się ich nie pokazywać. O tych szybkozlaczkach pisałem. Jedyna ciekawostka jaką jeszcze pokazali która mnie przez moment zdumiała a potem zorientowałem się że jest niezbędna to raczej spora platforma do obsługi rakiety. Zastanawiałem się po co im ona jeżeli rakieta jest składana poziomo ale nagle zorientowałem się że przecież ma ona 8 metrów średnicy + pewnie ze dwa-trzy metry ekstra jak jest na transporterze i dostanie się do jakichkolwiek zaworów, wtyczek czy też klap na boku rakiety staje się wspinaczką wysokogórską bez takiej platformy. Pomyślcie że niemiecka V2 miała 14 metrów wysokości. A tu mamy podobną wysokość jak rakieta leży płasko. Trudno to sobie wyobrazić.
Z innych drobiazgów to pokazano dwa historyczne budynki – jeden o którym nawet nie widziałem że istnieje – 5 SLS Heritage Room (maleńkie muzeum z antycznymi konsolami używanymi do startów wczesnych rakiet – dlaczego to nie jest u nas w muzeum??) i jeden o którym wiedziałem ale nigdy nie byłem w środku – Hangar AE. NASA ma tam swoje LCC gdzie nadzorują stan ładunków startujących na rakietach innych firm. Nie żałowali pieniędzy podatników. Krzesła Herman Miller Aeron po $1500 za sztukę, spore monitory, widać że nie próbowano oszczędzać.
Ominąłem to co znam, szkoda tylko że w pośpiechu nie zauważyłem że jednak SpaceX coś pokazał – przed budynkiem LCC podobno były Tesle którymi wożą astronautów na platformę. Ominąłem też NOTU SWS Ashore – w zeszłym roku widziałem już ten hiper-tajny silos do wystrzeliwania najnowszych Tridentów i o ile to bardzo ciekawe, o tyle nie spodziewałem się by w ciągu roku dokonali jakichkolwiek zmian widocznych dla laika a zwiedzanie tego budynku zajmuje ponad godzinę.