Wg. pierwszych danych, SLS by prawdopodobnie przetrwał na platformie – najmocniejsze podmuchy wiatru były o kilka km/h słabsze niż to co rakieta jest w stanie wytrzymać. Jednak to tak mały margines bezpieczeństwa że rozsądnym było schowanie SLS do VAB. Oko resztek huraganu rozeszło praktycznie dokładnie nad Cape Canaveral, ale Ian był już tak słaby że trudno to nazwać uderzeniem huraganu.
Ian przejdzie do historii jaki najbardziej kosztowny huragan, na zachodnim wybrzeżu zniszczenia są niewyobrażalnie duże. Zresztą nie tylko na wybrzeżu – Ian dotarł do Orlando jako huragan jednocześnie zrzucając prawie 30 cm wody. Mi się udało – jestem dosłownie kilka kilometrów poniżej granicy dzielącej „suchą” i „kompletnie zalaną” Florydę. U mnie spadło mniej niż 10 cm. Wiatr w nocy był porządny, ale w porównaniu z huraganami sprzed kilku lat to były żarty a nie coś poważnego. Może raz w nocy zawiało bardziej. Prąd straciłem kilka razy ale za każdym razem było to na 2-3 minuty. I tu małe narzekanie na nowoczesną technologię – cześć z moich automatycznych wyłączników światła używających Zigbee i ZWave uważa że po utracie i powrocie zasilania trzeba się włączyć. W szczególności lampki w sypialni – każda przerwa w zasilaniu powodowała ich włączenie się i obudzenie mnie; żona była pewna że w domu mamy duchy (szczególnie że szalejący wiatr powodował że cały dom skrzypiał i wydawało się że ktoś chodzi piętro wyżej).
Najbliższe starty:
– Atlas V – 4 października 17:36. Podejrzewam że poleci.
– Crew-5 – cholera wie kiedy – prawdopodobnie 7 października około 12:00.