Jak czytelnicy pewnie już wiedzą, efektem ubocznym awarii Progressa jest opóźnienie powrotu na ziemię Samanthy, Terry’ego i Antona na ziemię aż do czerwca tego roku. I tu właśnie jest mały problem. Soyuz jest oficjalnie certyfikowany na nie więcej niż 200 dni przebywania w próżni. 11 czerwca upłynie właśnie 200 dni. Problemem jest woda utleniona, której Soyuz używa do jakichś celów – 200 dni to bezpieczna granica, powyżej której koncentracja H2O2 spada poniżej bezpiecznej wartości. Jednak w przeszłości te granice zostały dwukrotnie przekroczone i rekordem był 215 dniowy pobyt Soyuza (TMA-9) na ISS.
Brak wody utlenionej może być bardzo niebezpieczny – jest ona używana w 24 silniczkach manewrowych, które ustawiają kapsułę właściwym końcem w czasie wejścia w atmosferę. Oczywiście Soyuz jest tak zaprojektowany że nawet bez tych silniczków wejście w atmosferę ma spore szanse przeżycia astronautów, zdarzyło się to już kilka razy. Większym problemem byłby brak wody utlenionej w czasie ustawiania statku we właściwej pozycji przed uruchomieniem silnika hamującego – wtedy to załoga musiała by poczekać kilka dni zanim Soyuz zostanie wyhamowany przez atmosferę, a lądowanie było by w przypadkowym miejscu zwiększając ryzyko.
Dlatego też przed odcumowaniem Soyuza przeprowadzany jest test jego silniczków manewrowych – taki test planowany był na jutro, ale przesunięto go na czerwiec.