Niagara Falls

Dziś kilkadziesiąt zdjęć z wycieczki do Niagara Falls. Było to już dość dawno temu, bo jeszcze w 2009 roku, więc zdjęcia są raczej kiepskie (bo były robione aparatem Panasonic FZ-18, który raczej nawet wtedy nie był dobrej jakości aparatem), ale pomyślałem sobie że czytelników z Polski może zainteresować mój punkt widzenia na ten cud natury i może moje opinie i wskazówki komuś się przydadzą. Więc stąd ten post.

Wybraliśmy się na taką typową, szybką wycieczkę przedłużając sobie weekend o dwa dni. Samolotem polecieliśmy z Orlando do Buffalo, NY, gdzie wynajęliśmy samochód a następnie przedostaliśmy się do Kanady. Wszyscy radzili nam oglądanie wodospadów Niagara od kanadyjskiej strony. I mieli rację. Strona amerykańska jest delikatnie rzecz biorąc zapyziała – widok jest kiepski, jest raczej pusto i brudno a hotele są nieciekawe. Po stronie kanadyjskiej jest zupełnie inaczej – jest bardzo czysto, wszystko jest pięknie utrzymane, atrakcji jest bez porównania więcej, widoki także są nieporównanie lepsze a o hotelach nawet nie wspomnę. Nawet lody mają smaczniejsze w Kanadzie.

Nocowaliśmy w Hilton Niagara Falls – pokój mieliśmy wysoko, więc widoki były niezapomniane. A Kanadyjczycy wpadli także na interesujący pomysł architektoniczny – pokój dzieliło od łazienki (wyposażonej w wannę z bąbelkami) otwierane okno. W związku z czym można było siedzieć w wannie i patrzeć na wodospady. Do tego śniadania podawano w restauracji na najwyższym piętrze hotelu, z której rozciągał się niesamowity widok. A przed snem można było wpaść na piwko do baru położonego jeszcze kilka pięter wyżej.

Tak jak napisałem wyżej, kanadyjska strona jest bardzo ładnie zadbana – są piękne parki, ścieżki dla rowerów, szklarnie z roślinami tropikalnymi i tym podobne. Do tego za niewielką opłatą można dojść tak blisko wodospadu, jak to tylko jest możliwe – przez korytarz wykuty pod ziemią dochodzi się praktycznie pod sam wodospad. Jest też sztolnia wychodząca na wodospad, ale jest ona odgrodzona, czyżby dlatego że ktoś podszedł kiedyś za blisko?
Inną atrakcją są statki podpływające bardzo blisko wodospadu, odpływają one zarówno z kanadyjskiej jak i amerykańskiej strony. Można także wybrać się na wycieczkę do „whirpool” – miejsca w którym zakręt rzeki powoduje olbrzymi wir. Można także podjechać do przepięknego ogrodu botanicznego znajdującego właśnie w okolicach „whirpool”.

I najważniejsze pytanie – „czy warto?” Moim zdaniem tak. Naoglądałem się filmów o Niagarze, zdjęć i tym podobnych, ale nic nie było w stanie przygotować mnie no ogrom tych wodospadów. Wyobraźnia zawodzi, to trzeba naprawdę zobaczyć!

Poniżej kilkadziesiąt zdjęć z Niagara oraz z Toronto (o samym Toronto piszę troszkę poniżej).

Widok z okna pokoju hotelowego
To „amerykański” wodospad
Wieża obserwacyjna
Uliczka prowadząca z hotelu do bulwaru nad wodospadami
Amerykański wodospad
Bulwar wzdłuż rzeki po kanadyjskiej stronie
Most nad rzeką Niagara
Kanadyjski wodospad i miejsca z których można go obejrzeć
Żona na tarasie obserwacyjnym przy wodospadzie.
Kanadyjski wodospad widziany „z góry”
Wysepka na rzece Niagara i pełno mew
Lis
Wodospad widziany od strony rzeki.
Hotele po kanadyjskiej stronie, te dwie wieże różnej wysokości to Hilton
Barka którą wiele lat temu prąd zniósł w stronę wodospadu i która wcześniej czy później z niego poleci
Tropikalne rośliny w szklarnii
Ciąg dalszy szklarnii
Orchidee w szklarnii
Widok na ścianę hoteli po kanadyjskiej stronie
Stateczek który dowozi turystów blisko wodospadu
Stateczek na tle amerykańskich wodospadów
Widok ze stateczku na amerykańskie wodospady
Amerykańskie wodospady widziane z kanadyjskiej strony
Punkt widokowy po amerykańskiej stronie
Kanadyjskie wodospady
Zbliżenie żeby pokazać ile tam się wody leje
Widok na kanadyjską stronę z kolejki linowej
Kolejka linowa
Kanadyjski wodospad
Hotele po kanadyjskiej stronie

Jak już byliśmy w Kanadzie, to postanowiliśmy także odwiedzić Toronto, w końcu szkoda byłoby być tak blisko i nie zobaczyć tego miasta. Z Niagara Falls jedzie się jakieś dwie godziny, ale trzeba uważać bo prędkości w Kanadzie są w km/h a licznik wynajętego w USA samochodu może powodować pewne zakłopotanie 😉 Samo Toronto mi się średnio podobało, jest bardzo podobne do amerykańskich miast, dużo ulic, raczej pusto, może poza ścisłym centrum gdzie widać było trochę ludzi. Sklepy takie same jak w USA, ceny wyższe. Poza tą wieżą CN, Toronto to raczej strata czasu.

Polska dzielnica w Toronto
Pomnik Jana Pawła II w polskiej dzielnicy w Toronto
Widok na Toronto z CN Tower
Buty autora stojącego na szybie pod którą jest przepaść
447 metrów w dół jakby szyba pękła
Ktoś wpadł na ciekawy sposób oświadczenia się
CN Tower z dołu
Marek Cyzio Opublikowane przez: