Na SpaceX nie liczyłem choć ilość opóźnień startu dla Amazona przejdzie chyba do historii. Ale miałem nadzieję że ULA znajdzie jakiś problem z Vulcanem i opóźnia go trochę. A tu wystartowali zgodnie z planem. Tak, wydawało się że będzie opóźnienie ale to dość typowe w przypadku tajnych satelitów – niejednokrotnie starty odbywały się później niż to było oficjalnie „planowane”.
Za to lot #10 Starship wydaje się nadal czekać na mój powrót. Dziś chcą powtórnie testować silniki S37 ale bez ich pełnego uruchomienia – podejrzewa się że powodem uszkodzenia silników w poprzednim teście było samo stanowisko testowe więc nie chcą uruchamiać silników żeby ich znowu nie popsuć. Będzie więc wyłącznie test sprężarek który sam w sobie jest niezwykle niebezpieczny bo pod Starship zbiera się spora chmura dość dobrze wymieszanego gazowego metanu i tlenu i jak pamiętacie z jednej z wcześniejszych spektakularnych eksplozji wystarczy jedna iskra i mamy duże bum.
Problemem stanowiska testowego jest ciśnienie atmosferyczne. Silniki RVAC nie są zaprojektowane do pracy na poziomie morza. W czasie próbnych odpaleń w McGregor ich dysze są mocowane w specjalne klamry żeby silnik się nie rozleciał. W testach na poprzednim stanowisku w Massey’s udawało się uniknąć uszkodzeń bardziej przypadkiem niż przez porządne zaprojektowanie stanowiska. W przypadku obecnego stanowiska testowego ciąg silników podobno powoduje powstawanie efektu Bernoulliego i zasysanie sporych ilości powietrza którego przepływ wchodzi w jakieś skomplikowane interakcje z wydechem z silników i powoduje uszkodzenia. Dlatego nie będą uruchamiać silników tym razem i poprzestaną na teście sprężarek. Zakładając że będzie on pomyślny, start w przyszłym tygodniu może być realny.