Czyli najnowsze rewelacje od Muska. Zarówno booster jak i sam Starship będą łapane przez ramiona wieży. Żadnych nóg. Nogi tylko w wersji księżycowej i marsjańskiej a i to tylko na początku zanim nie powstaną tam wieże do łapania.
W sumie to było do przewidzenia. W końcu jak łapią tą wielką rakietę to czemu nie łapać mniejszej.
Zastanawia mnie jak to będzie działało z płytkami Starshipa. Wydają się one dość delikatne. Z drugiej strony cała rakieta jest delikatna – stal poszycia jest cienka. Jakikolwiek kontakt tych ramion z rakietą w nie zaplanowanym miejscu oznacza co najmniej poważną naprawę rakiety. Co oznacza że płytki nie powinny być problemem bo po prostu nie będzie stykania się ich z ramionami i już.
Elon prawie na pewno docelowo chce łapać rakiety bezpośrednio – bez użycia silników do lądowania. Problemem jest masa paliwa i utleniacza jaka musi być w rakiecie by wylądowała bez zarżnięcia silników – w przypadku SuperHeavy to kilkadziesiąt ton, rakieta nie ma osobnych „małych” zbiorników do lądowania. Ich masa po prostu jest większa niż masa paliwa które można oszczędzić. W Starship one mają inne zadanie – ograniczyć powierzchnię na której następuje wymiana ciepła i odseparować paliwo od gorących elementów rakiety i dlatego „opłaca” się je instalować. W SuperHeavy nie ma to sensu ale jednocześnie powoduje że niecała połowa masy rakiety po wylądowaniu będzie niewykorzystanym paliwem. Gdyby tak dało się to całe paliwo i utleniacz wyrzucić za burtę i nie włączać silników, to trzeba by łapać znacznie lżejszą rakietę a to także oznacza mniejszą prędkość graniczną. Jednak prędkość była by nadal kilkaset km/h i żeby wyhamować rakietę z takiej prędkości do zera nie powodując nadmiernych przeciążeń (szczególnie że cała rakieta łapana jest w dwóch punktach), trzeba dużo wyższej wieży niż ta w Boca Chica. Więc na razie nie ma innej opcji jak hamowanie silnikami a potem łapanie rakiety jak już będzie miała mniejszą (a może nawet zerową) prędkość.
Starship raczej zawsze będzie lądował na silnikach, bo niezbędne są one do wykonania manewru odwrócenia rakiety. Do tego konstrukcja Starship powoduje że ilość paliwa które zostaje po zakończeniu lotu jest znacząco mniejsza i nie jest takim problemem jak w przypadku SuperHeavy. Poza tym zarówno na Księżycu jak i na Marsie jest za mało atmosfery by dało się porządnie wyhamować Starship = nawet jak będą tam wieże do łapania, to nadal trzeba będzie używać silników.
Pomysł łapania rakiety jest genialny, co pewnie w kółko powtarzam. Pozwala na zostawienie na ziemi części żelastwa zamiast targanie go ze sobą na orbitę. Żelastwo które zostaje na ziemi nie zmniejsza udźwigu rakiety. Nie musi być zoptymalizowane masowo, może być większe i cięższe = zbudowane z tańszych materiałów. Dlaczego nikt o tym wcześniej nie pomyślał?