Nie ma powodów do zachwytu

Przede wszystkim wygląda na to że Schiaparelli nie wylądował na Marsie w stanie nadającym się do wysłania sygnału w stronę Ziemi. Sygnał ten nie nadszedł w oczekiwanym czasie + pojawiły się plotki że Schiaparelli przywalił w Marsa ze sporą prędkością – o ile wszystko działało sprawnie aż do pozbycia się spadochronu, o tyle telemetria znikła zaraz po uruchomieniu silników rakietowych i już się nie pojawiła. Jednak główny cel misji – umieszczenie sondy ExoMars na orbicie Marsa wydaje się być udany. Hamowanie silnikiem przebiegło troszkę lepiej niż przypuszczano i sonda jest na minimalnie „lepszej” niż oczekiwano orbicie.

A poza tym na orbicie Ziemi mamy 8 osób (trzech Rosjan, dwóch Amerykanów, jeden Japończyk i dwóch Chińczyków) w dwóch stacjach kosmicznych. Do tego w kosmosie lata sobie i czeka na przycumowanie Cygnus. Smutnym aspektem całej dzisiejszej kulminacji jest to że sonda ExoMars, astronauci oraz Cygnus nie polecieli z przylądka Canaveral. Jak na „kosmiczny pępek” to dość nietypowa sytuacja…

Żeby pocieszyć czytelników – Donald Trump planuje odwiedzenie przylądka Canaveral w przyszłym tygodniu. Chodzą słuchy że chce powtórzyć sukces Kennedy’ego i wygłosić płomienną mowę która zainspiruje cały naród do badań kosmosu. Donald ma zaproponować załogową misję na Słońce! Tak, pewnie się martwicie losem astronautów w czasie takiej misji? Donald ma ten problem rozwiązany – misja poleci w nocy… A poważnie to zarówno Hillary jak i Donald nie wydają się w jakikolwiek sposób zainteresowani podbojem kosmosu, choć Donaldowe motto „Make America Great Again” wydaje się sugerować że USA będzie chciało przodować we wszystkim, czyli pewnie także w podboju kosmosu. Niestety trudno wywnioskować więcej jako że Trump jednego dnia mówi jedno a drugiego zaprzecza sam sobie a następnie zaprzecza że zaprzecza.To nadal lepsze niż Hillary która właściwie tylko kilka razy wspomniała o kosmosie w czasie swojej kampanii i zrobiła to tak enigmatycznie że niezależnie co zrobi będąc prezydentem, nikt nie będzie w stanie jej powiedzieć że nie spełniała obietnic. Wydaje się że Hillary jest przeciwnikiem lotów załogowych, jako że coś mówiła o misjach robotów na Marsa, ale trudno coś powiedzieć jako że nawet jeżeli coś mówiła o tym to na pewno skasowała to jak resztę swoich emaili.

Najlepsze jajo zrobił kilka dni temu prezydent Obama – wiedząc że do końca kadencji zostało mu dosłownie kilka dni, wezwał naród do kontynuowania misji na Marsa tak by dotrzeć tam w okolicach 2030-2040 roku. To ten sam prezydent który przez 8 lat nie był pewien co właściwie chce zrobić z eksploracją kosmosu, za to był pewien czego nie chce – nie chciał lecieć na Księżyc. Jednak szczęśliwym trafem jego brak zdecydowania może nas przybliżyć do Marsa – to za Obamy rozkwitł SpaceX i Blue Origin. Oczywiście Obama uważa że to dzięki niemu a nie pomimo jego działań mamy teraz prężnie działający prywatny rynek rakiet kosmicznych. I rzeczywiście może, choć byli byśmy znacznie bliżej gdyby prezydent miał jaja i postawił się senatowi. I skasował rakietę SLS a w zamian rozpisał przetarg na budowę takiej rakiety przez prywatne firmy. Gdyby SpaceX czy Blue Origin czy nawet Boeing miał pieniądze jakie marnotrawi się co roku na zbudowanie czegoś podobnego do radzieckiej rakiety Energia z lat 80’tych, to pewnie mielibyśmy już pierwsze lądowania dużych sond na Marsie. A tak dostaniemy kapsułę a’la Apollo zamontowaną na szczycie wielkiej, jednorazowej rakiety której silniki, choć zaprojektowane do wielokrotnego użycia będą wyrzucane po jednym locie.

Miejmy nadzieję że następny prezydent będzie miał jaja (lub kobiecy odpowiednik tychże) i wstrzyma prace nad SLS a w zamian rozpisze przetarg na rakiety o coraz to większym udźwigu – 100 ton, 200 ton, 300 ton itp. Jednocześnie powinniśmy rozpisać przetarg na prywatną stację kosmiczną, następcę ISS, która była by znacznie tańsza w eksploatacji tak by nie zabierać dużego kawałka budżetu NASA. Stację która potrafiła by być dużo bardziej niezależna i samowystarczalna od Ziemi niż obecna. Stację która jest na orbicie pozwalającej na używanie jej jako stacji przesiadkowej w lotach na Księżyc i na Marsa.

Taki lekko depresyjny post mi dziś wyszedł, ale jak tu się cieszyć jak od wybuchu Falcona 9 będzie niedługo 50 dni a nadal nie ma żadnych przecieków o tym że śledztwo jest zakończone i że można wrócić do lotów….

Marek Cyzio Opublikowane przez: