Dziś troszkę o moich zabawach z elektroniką. Jak kiedyś wspominałem wzięło mnie na zrobienie lampek do roweru. Uznałem że te na rynku nie zaspokajają moich potrzeb i postanowiłem zrobić własne. Jako że lubię być widoczny to lampki mają raczej mocne źródła światła – przednia 3x1W LED biały a tylna 3x1W LED czerwony. Zarówno elektronika jak i obudowy ewoluują stale więc nie wstawię jeszcze gotowych schematów. Jednak dziś chciałem opisać po krótce moje ewolucyjne zmiany w budowie elektronicznej części całości.
Wersja 1 składa się:
– jednej baterii od rozbitej Tesli model S – można je kupić tanio na eBay, mają dużą pojemność i trwałość. Bateria jest w formacie 18650 i bez problemu można do niej kupić pojemnik.
– jednej płytki która potrafi zarówno ładować 18650 jak i pilnuje by jej nie rozładować za bardzo albo nie zrobić zwarcia.
– jednej płytki która ma wszystko czego potrzeba żeby obsłużyć 1W LED'y – potrafi ona podnieść napięcie i kontrolować prąd a dodatkowo ma wejście PWM. Dzięki temu z jednej baterii 18650 można zaświecić trzy szeregowo połączone 1W LED'y.
– kontrolera – i tu właśnie zaczyna się ewolucja
Kontroler w wersji 1 był po prostu tanim, 8MHz chińskim klonem Arduino Pro Mini w wersji najtańszej, bez usb. Lampka na przód miała sporo dodatkowych bajerów – dołożyłem jej czujnik jasności i czujnik temperatury w środku (nie chciałem usmażyć baterii – jak się robi za ciepło to lampka się wyłącza). Jednak całe rozwiązanie jest niepotrzebnie wielkie. Dlatego wersja 2 była uproszczona i zamiast Arduino Pro Mini używała Digispark Digistump. Jednak też mi się to nie podobało jako że Digistump jest drogi a poza tym ma na płytce pełno bałaganu który po zakończeniu programowania jest zupełnie zbędny. Dlatego wersja 3 używała gołego ATTiny85 – to w pewnym sensie Digistump bez niepotrzebnego bałaganu. ATTiny85 jest moim ulubionym mikrokontrolerem – do życia potrzebuje tak naprawdę tylko jednego małego kondensatora pomiędzy nóżkami zasilania a i bez tego daje sobie radę. Działa bez żadnych regulatorów napięcia prosto z 18650. Nie potrzebuje żadnych zewnętrznych oscylatorów itp. Programuje się go za pomocą Arduino:
Jednak nawet ATTiny85 nie zadowolił mnie w pełni i najnowsza wersja latarki używa czegoś jeszcze prostszego – ATTiny13A. Te mikrokontrolery są niezwykle tanie – kupując kilka sztuk jesteśmy w stanie zejść poniżej złotówki za sztukę. Mają bardzo ograniczoną ilość pamięci, ale program sterujący latarką ma tylko kilkanaście linii i nawet w 50% nie wypełnia pamięci. I w ten sposób mamy wersję obecną w której ATTiny13A steruje przez PWM jasnością diód. Potrafi robić różne bajery od regulacji jasności do trybów z różną długością i częstotliwością błysków. Standardowo płytka sterująca LED daje 700 mA = dwa razy za dużo jak na 1W LED'y i można temu zaradzić na dwa sposoby – jednym z nich jest usunięcie jednego z oporników na płytce (wtedy prąd spada do 350 mA). A drugim jest użycie sterownika i pilnowanie by średnia oddawana moc nie była większa niż 1W. I to drugie rozwiązanie zastosowałem – ATTiny13A ma zaprogramowane różne rodzaje pracy diód – od krótkich błysków z wykorzystaniem całego prądu do pracy ciągłej z 50% jasnością.
Poniżej zdjęcie elektroniki latarki jeszcze z ATTiny85. ATTiny13A jest troszkę trudniejszy w używaniu bo udało mi się tylko kupić egzemplarze do montażu powierzchniowego. Ale opanowałem już ich montowanie za pomocą niskotemperaturowej pasty do lutowania i lutownicy na gorące powietrze.
Niestety wszelkie te zabawy powodują że mam trochę mało czasu na bloga ale musicie mi to wybaczyć. Drukarka 3D, Arduino i eBay zmieniły moje życie – mogę w końcu zbudować coś od początku do końca.