Niestety start Delta IV oglądałem wczoraj jadąc samochodem na północ – żona mi trzymała w powietrzu telefon i jednym okiem patrzyłem co się dzieje. Szkoda bo był spektakularny – niska wilgotność powietrza pozwala na piękne widoki. Ale plany wyjazdowe mają pierwszeństwo nad rakietami (choć mieliśmy na ten temat dyskusję małżeńską). Myślałem żeby może spróbować zrobić zdjęcie z autostrady ale prawie 3 godziny jazdy na północ spowodowały że rakieta była poza horyzontem.
Za to Electron nie poleciał. O ile u nas zima a w zimie ilość łódek na oceanie jest znacznie mniejsza, o tyle w Nowej Zelandii środek lata. I na obszar zabroniony wpatoczyła się łódka. Jako że tamtejszy „range” jest prywatny, to można co najwyżej prosić taką łódkę żeby się posunęła – nie da się wysłać groźnie wyglądającego Black Hawk ze snajperami (nawet jeżeli jedyne co mogą zrobić to wyglądać groźnie). Łódkę udało się przegonić, ale Electronowi po długim staniu na platformie zaczęła szwankować awionika/systemy kamer i trzeba było odwołać start. Następna próba wkrótce. Electron ma na pokładzie jakieś tam satelity i ogranicza to momenty startu (bo musi je wynieść na właściwą orbitę).