Wygląda na to że na rynku może pojawić się nowy gracz. Firma Aerojet-Rockedyne wraz z Dynetics i Schafer próbuje przejąć Atlasa V – wysłano zapytanie do Departamentu Obrony USA o to ile z Atlasa V i narzędzi do jego produkcji jest własnością rządu USA a ile własnością ULA.
To wspaniała wiadomość, jako że USAF jeszcze kilka dni temu martwiło się że nowy konkurs na nową rakietę dla wojska będzie farsą jako że jedynym kandydatem będzie ULA z Vulcanem. A w ten sposób jest szansa że będzie dwóch kandydatów, rząd każdemu da trochę pieniędzy i nie będzie posądzany o monopolistyczne posunięcia.
Jak wiecie, Aerojet-Rockedyne pracuje nad silnikiem AR-1, którego dwie sztuki + trochę złomu dookoła mają idealnie pasować w miejsce RD-180 – rury mają wystawać w tym samym miejscu, złącza elektryczne mają być takie same i nawet stosunek kerozyny do tlenu ma być identyczny. Chodzi o to by możliwie niskim kosztem móc pozbyć się RD-180 i mieć latającą rakietę.
ULA twierdzi że nie jest zainteresowana tym rozwiązaniem i że nie zamierza komukolwiek sprzedawać linii produkcyjnej Atlasa V. Jednakże może się okazać że rząd USA z uwagi na poniesione nakłady ma prawa do tejże linii i narzędzi i może nakazać ULA przekazanie ich w prezencie Aerojet-Rockedyne. Będzie to ciekawy problem dla prawników…
Aerojet obiecuje że silnik AR-1 będzie gotowy w 2019 roku, a Atlas V z nowym silnikiem mógłby wynosić ładunki już w 2020 roku. To oczywiście będzie możliwe wyłącznie jeżeli wujek Sam wpompuje w budowę tego silnika miliard albo i więcej, na co liczy firma.
Nowy Atlas V z AR-1 nie ma szans konkurowania ceną z Falconem 9, ale to nie jest cel. Celem jest konkurowanie z Vulcanem ULA. A na to firma ma szanse, jako że początkowe nakłady będą minimalne (silnik ufunduje rząd, narzędzia i plany rakiety będą za darmo). Aerojet dość słusznie zauważa że obecnym problemem jest potrzeba pozbycia się RD-180 a nie zaprojektowania nowej rakiety – Atlas V w obecnej postaci spełnia wszelkie wymogi wojska, a możliwa do wyprodukowania wersja trzy-członowa pozwoliła by zastąpić Deltę IV Heavy.
To ostatnie jest bardzo ważne, jako że USAF za cel postawiło sobie dopilnowanie by na rynku było dwóch graczy, każdy będący w stanie obsługiwać WSZYSTKIE ładunki rządowe – od najmniejszych do największych (większych niż obecnie maksymalny udźwig Delta IV Heavy). Dlatego jakakolwiek propozycja musi zawierać w sobie obietnicę zapewnienia możliwości wynoszenia na orbitę dużych ładunków.
USAF planuje przeznaczyć pierwsze pieniądze na rozwój nowej rakiety/nowych rakiet już w tym roku, i to przed końcem września (wtedy kończy się rok fiskalny i jak USAF nie wyda pieniędzy jakie jej przeznaczył na ten cel kongres, to będzie miała wielkie problemy).
P.S. Los Delta IV jest już przesądzony.