Dziś ciekawostka ze SpaceNews – data startu Ariane 5 z indyjskim satelitą GSAT-18 się bardzo obsunie. Nie dlatego że satelita jest nie gotowy. Nie dlatego że są problemy z rakietą. Przyczyną jest drugi satelita z którym GSAT-18 miał lecieć – nazywa się on DSN-1 i jest japońskim satelitą wojskowym. Niestety w czasie transportu z Japonii do Gujany Francuskiej coś nie wyszło i satelita został uszkodzony. Szybkie znalezienie innego satelity, który by chciał polecieć w dolnej pozycji na Ariane 5 jest niemożliwe i GSAT-18 nie wystartuje co najmniej aż do września.
Na tym wydarzeniu świetnie widać jeden z problemów z którym borykają się klienci Ariane 5 – o ile chętnych na górną pozycję w Ariane 5 jest sporo, o tyle znalezienie chętnego na dolną pozycję jest trudniejsze. Satelita lecący w dolnej pozycji musi być mniejszy (poniżej 4 metrów średnicy) i ważyć na tyle mało by wraz z tym na górnej nie przekroczyć udźwigu rakiety. Do tego nie ma za bardzo wyboru orbity na jaką zostanie wysłany – po pozbyciu się górnego satelity, ostatni stopień Ariane 5 nie jest zdolny do żadnych większych manewrów. Żeby trafić na jakąś inną orbitę, satelita musiał by zużyć spore ilości paliwa, którego nie może zabrać za dużo z uwagi na ograniczenia rozmiarów i masy. W przypadku Japonii i Indii nie było problemu, docelowe miejsca na orbicie geostacjonarnej były niedaleko siebie. Na szczęście w kolejce jest też australijski satelita chętny na dolną pozycję w Ariane 5 i to z nim prawdopodobnie poleci GSAT-18.