Pomysł Lockheed-Martin na kosmiczną ciężarówkę spowodował nieoczekiwane zainteresowanie z dość nietypowej strony – firmy SES. SES wyobraziło sobie że taka ciężarówka dostarczała by im satelity na orbitę geostacjonarną oszczędzając paliwo a także pozwalając na wymianę części komunikacyjnej satelity co 7 lat (zamiast obecnych 15-20). SES wystrzeliwał by tylko komunikacyjną część satelity na niską orbitę okołoziemską, tam przejmował by ją Jupiter, dostarczał na geostacjonarną, dokonywał wymiany starej części komunikacyjnej na nową, zabierał starą znowu na niską orbitę okołoziemską i wysyłał ją na spalenie się. W ten sposób można by szybciej zmieniać technologie jakich używają satelity, bez marnotrawienia kosztownych ich części (napędu, ogniw słonecznych itp.). Można by także zrezygnować z zapasu paliwa wymaganego przez ICAO na wysłanie satelity na orbitę-śmietnik i w zamian zlecić to zadanie Jupiterowi (który by sprowadził satelitę na ziemię zamiast zaśmiecać kosmos). Jupiter mógłby także przesuwać satelity z jednej pozycji na orbicie geostacjonarnej na drugą.
Jedyny problem jaki zauważa SES to przywiązanie Jupitera do Atlas V – jeżeli wysłanie nowego modułu satelity musiało by się odbyć za pomocą Atlasa V, to rachunek ekonomiczny przestaje się domykać. SES cytuje cenę $20M za wysłanie czegoś na niską orbitę okołoziemską, co wskazuje na to że dogadali się ze SpaceX na temat korzystania z używanych F9.
Podsumowując – kosmiczne ciężarówki to niedaleka przyszłość – jest na nie zapotrzebowanie i to tylko kwestia czasu kiedy jakaś firma zacznie oferować takie usługi. A za kilkanaście lat będzie można pewnie wybierać i przebierać w ofertach kosmicznego transportu.