Jutro bardzo nietypowy lot F9. Przede wszystkim wyniesie on na orbitę dwa europejskie satelity Galileo. Jak widać muszą być one zdecydowanie lżejsze i mniejsze od satelitów GPS, bo daje się wsadzić do F9 dwie sztuki. A druga nietypowość to brak próby lądowania pierwszego stopnia na barce. Satelity wyniesie B1060 i będzie to jego 20 lot i wyraźnie SpaceX uznał że więcej lotów ten booster nie wytrzyma. Rakieta oczywiście leci bez nóg i bez tarek co dodatkowo zwiększa jej udźwig.
Po pierwsze czy nie jest piękne to że zdziwienie powoduje lot w którym booster nie ląduje? Po 300 lądowaniach na barkach i lądzie taki lot to coś niezwykłego.
Po drugie niesamowite że tak drogie satelity wsadza się na booster z 19 lotami za pasem. To pokazuje jak dużą pewność ma SpaceX że nic złego się nie wydarzy. Biorąc pod uwagę że te satelity oryginalnie miały lecieć w kosmos Soyuzem to trudno powiedzieć co jest bardziej bezpieczne.
A po trzecie ciekawe czy wysłanie jednocześnie dwóch Galileo na ich orbitę (20 tys. km) jest w zasięgu możliwości F9 z lądowaniem na barce, czy jednak utrata boostera jest niezbędna? A jeżeli tak to czy gdyby SpaceX nie miał B1060 to nie było by taniej wysłać je po jednym?