Zgodnie z zapowiedziami wybrałem się dziś na start Falcona 9 z satelitą DISCOVR. Miałem w planach zrobić zdjęcie z długim czasem naświetlania pokazujące jak Falcon 9 przelatuje nad rakietą Redstone na LC 5/6. Niestety moje plany pokrzyżowała awaria radaru, ale o tym za chwilę.
Jadąc na LC-5/6 przejechałem obok centrum kontroli lotów i jego dwóch radarów – przez głowę mi przeszło że są one niesamowicie wielkie i niesamowite jest to że jak dotąd nigdy nie było z nimi problemów.
Na samym LC-5/6 było pusto i jedynym towarzystwem były pancerniki w dużych ilościach zupełnie nie przejmujące się moją obecnością – jeden próbował mi nawet wywrócić statyw z aparatem!
Zadzwonił do mnie znany czytelnikom Russell (dwa 'l’) informując że jest w Port Canaveral i widzi jak helikopter range safety krąży wokół statku Disney’a. Około 5 po południu w niedzielę z portu wychodzą zawsze trzy statki – Disney, Royal Caribbean i Carnival (ten ostatni to ten samo, co spowodował odwołanie pierwszej próby startu Delta IV Heavy z Orionem). Podobno wszystkie trzy wyszły z portu a następnie zatrzymały się czekając na start. Disney najbliżej, ale chyba trochę za blisko (choć nie spowodowało to zatrzymania odliczania).
Niestety start nie doszedł do skutku, choć pogoda była piękna – wysiadł jeden z tych dwóch radarów na które patrzyłem. Oba muszą być sprawne do startu – śledzą one ścieżkę rakiety i w razie gdyby odbiegała ona znacząco od planowanej, oficer range safety nakazuje rakiecie wykonanie harakiri – dosłownie – rakieta ma zainstalowane długie ładunki wybuchowe wzdłuż zbiorników i na rozkaz powodują one gwałtowne rozszczelnienie tychże efektywnie zamieniając rakietę w kulę ognia i wyłączając jej silniki. Jako że w czasie lotu może się jeden zepsuć, to do startu potrzebne są oba działające. Utrata obu w czasie lotu spowodowała by konieczność natychmiastowego wysłania rozkazu samozniszczenia do rakiety jako że oficer nie wiedział by gdzie ona leci. Warto zauważyć że właśnie range safety jest powodem dla którego Musk buduje platformę w Texasie – po to by nie musieć instalować tych systemów w rakietach. Problemem jest dostępność części – muszą one być „Made in USA”, a w USA się już od dawna tych części nie produkuje co zmusza SpaceX do kupowania starych odbiorników radiowych oraz komputerów i wylutowywania z nich elektroniki niezbędnej do tych systemów. Do tego dochodzi problem tajności – układ, który dekoduje sygnał samozniszczenia jest ściśle tajny i dostęp do niego mogą mieć tylko osoby z odpowiednią przepustką. To dodatkowo zwiększa koszty.
A oto kilka zdjęć które pstryknąłem z nudów – z planowanego zdjęcia z długim czasem naświetlania i tak by nic nie było, jako że start miał być zdecydowanie za wcześnie – nawet ustawiając ISO 50 i F/22 maksymalny czas naświetlania jaki dawało się uzyskać był rzędu 2 sekund. Więc planowałem zrobić serię zdjęć z dwu-sekundowym czasem naświetlania i poskładać je do kupy jakimś programem. Na szczęście nie muszę sprawdzać czy by coś z tego wyszło 😉
P.S. Al Gore zatweetował że po 17 latach oczekiwania, dodatkowy dzień to żaden problem…
P.P.S. Następna próba jutro o 18:07, ale szanse na dobrą pogodę są bardzo małe. Wunderground przewiduje praktycznie stuprocentowe zachmurzenie i gwałtownie pogarszającą się pogodę – o 18:00 szanse na deszcz wynoszą 65%, o 19:00 82% a o 20:00 95%. Jednak mam nadzieję że ten słaby front atmosferyczny się trochę spóźni i F9 zdąży wystartować zanim zacznie lać. Warto także zauważyć że F9 nie za bardzo lubi odwoływania startu i jak dotychczas przy drugiej próbie pojawiały się problemy z różnymi nie trzymającymi zaworami…
Lekko zardzewiały pocisk Polaris z ptaszkiem na szczycie i słońcem z tyłu |
Moi towarzysze – pancerniki w dużych ilościach |
Delta IV w promieniach zachodzącego słońca |
Rakieta Redstone i mój samochód na LC 5/6 |
Zachód słońca |
Redstone zaraz po zachodzie słońca |