Śmiesznie było go sobie z Polski oglądać. Normalnie bym tam gdzieś stał o 3 nad ranem nad zatoką, niewyspany i próbował robić zdjęcia. A tak leżę sobie w szpitalnym łóżku i przeszkadzam towarzyszom niedoli których starty rakiet wydają się mniej interesujące. Pierwszy raz w życiu zobaczyłem sobie całą transmisję i trochę jestem rozczarowany – trochę poreklamowali Starlink (zaczynaja w Nowej Zelandii i Niemczech, rozszerzają w UK, Kanadzie i USA), powiedzieli trochę banałów i rakieta poleciała.
A propos Starlink – najnowsze satelity mają już lasery do bezpośredniej komunikacji. To ma znacząco zwiększyć prędkość transmisji i zmniejszyć opóźnienia. Ciekawe jak SpaceX utrzymuje kolimację tych laserów – w końcu te satelity są co kilkadziesiąt kilometrów i wycelowanie się w odbiornik nadajnikiem to może być niezły wyczyn techniczny. Za to w próżni nic nie rozprasza promieni lasera więc jakość transmisji jest na pewno niesamowita.
A tak O/T to SpaceX jak zwykle dostarczył co obiecywał. Pamiętacie jak zaczynali mówić o tej konstelacji? Wydawało nam się że to sci-fi jest. Że plan wystrzelenia tysięcy satelitów nie jest realny. A tu mamy częściowo zbudowaną konstelację i nie widać powodu by nie została ona ukończona. A badziewiasty OneWeb nadal na ziemi.