Nowości w pigułce

Zacznijmy od nowego filmiku od SpaceX pokazującego jak budowane są zbiorniki 1 stopnia Falcona 9 v1.1. Myślę że SpaceX chciał pokazać że to prawdziwa fabryka i uspokoić rożne firmy (a w szczególności Iridium!) które boją się że SpaceX nie wywiąże się z planów wystrzeliwania rakiet w przyszłym roku.

Następne nowości to plotki z okolic Orbital Sciences i Antaresa/Cygnusa. Po pierwsze wiadomo już że eksplozja silnika Antaresa z dużym prawdopodobieństwem spowodowana jest tym samym problemem co eksplozja AJ-26 na stanowisku testowym w lecie tego roku. Co ciekawe Aerojet nie znalazł wtedy dokładnej przyczyny awarii, ale uważał że były dwie możliwe przyczyny i jest w stanie sprawdzić pozostałe silniki na wypadek wystąpienia obu z nich. Jak widać albo przyczyną tych obu eksplozji było coś nowego, co nie zostało wzięte pod uwagę w czasie badań przyczyn pierwszej z nich, albo po prostu sposób sprawdzania pozostałych silników był niewystarczający do wykrycia problemu. Plotki twierdzą że przyczyną są mikro-naprężenia spowodowane mikro-korozją w rurach którymi płynie gorący tlen pod olbrzymim ciśnieniem i/lub w łopatkach turbosprężarki napędzanej tym gorącym tlenem; tych mikro-naprężeń nie da się wykryć żadnymi istniejącymi technikami nie-destrukcyjnymi i że pozostałe silniki mają obecnie wyłącznie wartość muzealną.

Druga nowość z okolic Orbital Sciences i Antares/Cygnus to decyzja o użyciu Falcona 9 do wystrzelenia Cygnusów w czasie kiedy Orbital Sciences buduje nową wersję Antaresa (którą powinni nazwać Phoenix ;). Podobno trwają już zaawansowane prace techniczne = Orbital i SpaceX doszły do porozumienia.

A trzecia nowość to silnik dla nowej wersji Antaresa – będzie to najprawdopodobniej RD-181. RD-181 to tak naprawdę RD-193, tylko z dołożonym mechanizmem wychylania. Na konferencji prasowej poświęconej połączeniu ATK i Orbital Sciences, szef ATK powiedział że obecnie nie ma w USA alternatywy dla rosyjskich silników i Orbital nie ma wyboru – musi kupić silnik z Rosji.

Następną ciekawostką jest stan bałaganu w okolicach rakiety SLS. O locie próbnym Oriona, który ma się odbyć za niecałe 2 tygodnie już pisałem, więc tylko w skrócie warto zauważyć że wszystko jest tam nie tak – ani kapsuła nie jest w końcowej wersji, ani osłona termiczna, ani moduł serwisowy. Ale okazuje się że tak naprawdę w rakiecie SLS zawsze tak będzie. Po pierwsze już wiadomo że SLS raczej nigdy nie osiągnie wymaganego udźwigu 130 ton. Powód jest prosty – obecnie budowana infrastruktura dla SLS zakłada używanie rakiet pomocniczych na paliwo stałe – będą one docelowo dość poważnie zmodyfikowane (korpus z kompozytu zamiast stali), jednakże nawet z pięcio-segmentowymi rakietami pomocniczymi maksymalny udźwig jaki uda się osiągnąć to 105 ton. Żeby użyć rakiet pomocniczych na paliwo ciekłe, SLS musiał by zostać dość poważnie przeprojektowany a co gorsza mobilna platforma startowa musiała by być zbudowana od nowa. Obecna mobilna platforma jest w trakcie poważnych przeróbek – jako wersję bazową wzięto słynną „wieżę Griffina” (mobilną platformę startową która powstała do jednego lotu Aresa 1-X), i ją poważnie zmodyfikowano – wycięto dziury do odprowadzania gazów z rakiet pomocniczych, wzmocniono by była w stanie unieść dużo cięższą rakietę SLS i tym podobne. Prace nadal trwają, jednak już wiadomo że obecna platforma nie jest w stanie obsłużyć rakiet pomocniczych na paliwo płynne z uwagi na brak miejsca na doprowadzenie rur zasilających te rakiety w paliwo i utleniacz. Więc jeżeli kiedykolwiek zostanie podjęta decyzja o takim rozwiązaniu, to jej koszt będzie olbrzymi jako że trzeba będzie zbudować następna platformę.

Jako że rakieta SLS nigdy nie osiągnie udźwigu 130 ton, to i silnik J2-X, który za ciężkie pieniądze został dla niej zaprojektowany nie zostanie nigdy użyty – ma on zdecydowanie za duży ciąg. Do 105 tonowej wersji SLS’a potrzebny jest silnik drugiego stopnia o ciągu rzędu 550 kN, podczas gdy J2-X ma ciąg 1.3MN. Więc drugi stopień SLS będzie napędzany czterema lub pięcioma silnikami RL-10.

Także silnik do pierwszego stopnia SLS’a jest niepewny. Wiadomo że NASA ma 16 starych silników po promach kosmicznych i że te 16 starczy na (zakładając że nie zardzewieją jak NK-33) na 4 loty. Silniki dostaną nowy kontroler, który powstał w wyniku prac nad J2-X ale poza tym będą stare. Co potem? Tego nie wiadomo. NASA nie chce wznawiać produkcji RS-25, jako że są one bardzo kosztowne. NASA przewiduje że za kilka lat postępy w technice trójwymiarowego drukowania pozwolą na budowę nowych RS-25 znacznie niższym kosztem niż obecnie i dlatego wstrzymuje się z decyzją. Chodzi przede wszystkim o możliwość „drukowania” turbosprężarek. To one obecnie kosztują bajeczne ceny i gdyby dało się je wydrukować, to koszt mógłby spaść wielokrotnie pociągając za sobą znaczący spadek ceny silnika.

Ostatnią informacją z okolic SLS jest to, że Airbus ma budować moduł serwisowy Oriona. Niestety europejczycy nie zgodzili się na renegocjację terminu i moduł będzie gotowy w 2018 roku, co opóźni pierwszy lot Oriona wokół księżyca. Załogowy lot Oriona wokół księżyca jest nadal planowany na 2021 rok.

Na koniec wróćmy do SpaceX, który dość intensywnie buduje hangar na platformie LC-39A. SpaceX chciał się pozbyć ruchomej części wieży która dawniej obsługiwała promy kosmiczne. Zaproponował NASA użycie materiałów wybuchowych i obcięcie tej struktury, która by następnie spadła na platformę. NASA się na to nie zgodziła jako że chciała by użyć niektórych elementów do celów muzealnych i zaproponowała tradycyjną technikę demontażu z wykorzystaniem dźwigów. Niestety zajęło by to bardzo dużo czasu (i kosztowało znacznie więcej), więc SpaceX policzył że taniej będzie zostawić tą strukturę na miejscu i ją ignorować. Hangar jaki SpaceX buduje na LC-39A jest dokładnie na trasie transportera, co oznacza że SpaceX nie planuje używać nigdy ani VAB ani transportera. Rakieta Falcon Heavy będzie składana w hangarze a następnie dostarczana poziomo na platformę i podnoszona do pionu na niej, w ten sam sposób co obecne F9 na LC-40. Niestety oznacza to że FH nie będzie mógł obsługiwać ładunków wojskowych z LC-39A (wymagają one pionowej integracji). Podejrzewam że inżynierowie SpaceX mają jakiś plan jak ten problem rozwiązać, ale jak na razie prace jakie są prowadzone nie wydają się wskazywać na to. Pierwszy lot Falcona Heavy odbędzie się na jesieni 2015.

Prace nad LC-13 są podobno bardzo zaawansowane, wylano już platformę i jest ona obecnie przygotowywana intensywnie do pierwszego testu – ma nim być test systemu ratowania astronautów w kapsule Dragon V2 który ma się odbyć na początku przyszłego roku. Następnym testem na tej platformie ma być odzyskanie pierwszego stopnia F9 – prawdopodobnie SpaceX spróbuje to osiągnąć w czasie lotu Orbcomm OG-2.

P.S. Zabierając się do tego posta planowałem 5-6 zdań a wyszło mi wypracowanie 🙂

Marek Cyzio Opublikowane przez: