Jak informuje Politico, USAF podjęło decyzję o następcy obecnych VC-25 – pomimo pogłosek o tym że wybrany może zostać 777 albo nawet 787, USAF zdecydowało że prezydent potrzebuje cztery silniki a nie dwa. I kontrakt bez przetargu dostał Boeing. Jednak następca trafi do użycia dopiero w 2023 roku – tyle czasu zajmie wyprodukowanie dwóch egzemplarzy tego samolotu. Obecne VC-25 oparte są o 747-200 i coraz trudniej znaleźć do nich części zamienne.
Warto zauważyć że to będzie już trzeci „prezydencki” 747-8 – dwa pierwsze latają w barwach Kuwejtu i Kataru. Jednakże o ile tamte są „standardowymi” 747-8 w wersji prezydenckiej, o tyle ten dla prezydenta USA będzie radykalnie zmodyfikowany – od systemu tankowania w powietrzu, poprzez zabezpieczenie przed EMP, systemy komunikacji aż do systemów antyrakietowych. Dlatego jego produkcja zajmie tyle czasu.
Boeing się pewnie cieszy, bo zamówienia na 747-8 są delikatnie mówiąc kiepskie – samolot pali więcej na osobokilometr niż 777 czy 787 czy A380 i nikomu się nie opłaca go kupować.