O silniku nuklearnym pisałem wiele razy – ma on potencjalnie wielkie zalety nad silnikiem chemicznym i uprościł by znacząco loty międzygwiezdne. Jednak trudności z jego budową i (przede wszystkim!) testowaniem powodują że nigdy nie wyszedł poza prototypy (choć NASA w latach 60’tych testowała go w Newadzie i już za milion lat będzie można posprzątać po tych testach). Problemem jest erozja i rozszczelnianie się prętów paliwowych co powoduje że wylatujący z dyszy gaz jest silnie radioaktywny.
Tym razem za budowę silnika nuklearnego bierze się nie NASA ale DARPA. jednak plany agencji są niezwykle ambitne i podejrzewam że nic z tego nie wyjdzie. DARPA chce używać drukarek 3D do drukowania prętów paliwowych na orbicie. To oczywiście oznacza że także końcowe poskładanie reaktora ma się odbyć na orbicie. Co ciekawe reaktor w odróżnieniu od pierwotnych planów NASA będzie używał średnio wzbogaconego uranu – takiego pomiędzy 5% a 20%.
Z jednej strony fajnie że za budowę silnika nuklearnego bierze się DARPA – agencja jest znana z tego że jej projekty są prowadzone aż do końca. Z drugiej strony plan drukowania elementów paliwowych jest na tyle fantastyczny że nie spodziewam się by taki silnik powstał w ciągu najbliższych kilku lat.