Florida Today zidentyfikowała statek który spowodował opóznienie a w konsekwencji odwołanie piątkowego startu. Była nim barka ciągnięta przez jakiś mały pchacz który wbrew przepisom nie miał włączonego systemu AIS i radia – nie słyszał wezwań USCG do zmiany kursu. Jako ze barka nie miała AIS to jej obecność w strefie zakazanej wykryto dopiero za pomocą radaru. Do tego SpaceX postanowił zaoszczędzić trochę pieniędzy – firma moze zamówić w USCG wizualne sprawdzenie obszaru zabronionego helikopterem przed rozpoczęciem odliczania, ale SpaceX zdecydował się na zrezygnowanie z tej (kosztownej) usługi. Dlatego jak na 90 sekund przed startem barka pojawiła sie na radarze to helikopter musiał najpierw rozgrzać silnik zanim poleciał – zajęło to około 10 minut. Do barki helikopter dotarł w ciagu następnych 20 minut, poinformował przerażonego kapitana o tym żeby natychmiast zmienił kurs i dopilnował żeby barka opuściła obszar zabroniony.
USCG moze przywalić duża karę za wejście na obszar zabroniony tylko w ramach wód przybrzeżnych (12 mil od brzegu). Barka była 30 mil od brzegu – kara za wejście w obszar zabroniony nie jest możliwa. Ale USCG planuje wystawienie $1000 mandatu za nie używanie obowiązkowego systemu AIS i za wyłączone radio. Niestety to maksymalna kwota mandatu.
Ciekawostka jest to ze nowe zasady sprawdzania obszaru zabronionego helikopterem weszły od 1 stycznia i były ukłonem w stronę SpaceX który narzekał na wysokie koszty każdej próby startu.
Edycja – okazuje się że było jeszcze śmieszniej – po doleceniu na miejsce helikopter odkrył że barka jest wystarczająco mała że nie spełnia kryteriów i może być w obszarze zabronionym. Winę ponosi operator radaru który źle sklasyfikował statek na podstawie odbicia radarowego.