NASA skończyła testy nowego, kompozytowego zbiornika. Zbiornik wytrzymał zarówno testy strukturalne (trzęsiono nim i obciążano go tak jakby startował w rakiecie), testy napełniania super zimnym ciekłym wodorem jak i testy ciśnieniowe (365 kPa). Zbiornik zaprojektowany jest do przechowywania 30 tysięcy galonów ciekłego wodoru. Taki kompozytowy zbiornik jest o 30% lżejszy i o 25% tańszy od obecnych, aluminiowych zbiorników.
Czyżbyśmy wracali do planu budowy Venture Star? W końcu to właśnie niemożność zbudowania kompozytowego zbiornika ciekłego wodoru spowodowała że budowa tego samolotu SSTO została wstrzymana.
O tym jak ten nowy zbiornik jest zbudowany i dlaczego tym razem się udało można poczytać w moim poprzednim poście.
Edycja – taka zgrubna estymata co by było gdyby w Falconie 9 zmienić obecne zbiorniki na takie. Pierwszy stopień F9 waży około 18 ton. Z tego mniej-więcej 4.5 tony ważą silniki. Następne pół tony to wszelkie rury doprowadzające paliwo i utleniacz. Dołóżmy tonę na nogi, siłowniki, elektronikę i co tam jeszcze jest poza zbiornikami. Zostaje nam 12 ton masy samych zbiorników. Zakładając że kompozytowe zbiorniki były by 30% lżejsze oznacza to że pierwszy stopień mógłby być o co najmniej 3.5 tony lżejszy. To olbrzymia różnica – cały drugi stopień (pusty) waży około 5 ton. Taka różnica pozwoliła by na bezproblemowe dołożenie osłony termicznej i dodatkowego paliwa dla drugiego stopnia i na jego odzysk. Szczególnie że drugi stopień też byłby lżejszy z takimi zbiornikami – pewnie ponad tonę lżejszy. Tak, technologia kompozytowych zbiorników może kompletnie zmienić rynek rakiet.