Jako że kilka dni temu była okrągła, 42 rocznica startu misji
Skylab 3, to dziś krótki artykuł na temat pierwszego w historii strajku astronautów. 16 listopada 1973 roku w kosmos poleciało (za pomocą rakiety Saturn 1B) trzech astronautów: Gerald P. Carr, William R. Pogue i Edward G. Gibson.
Zaplanowano dla nich niezwykle ambitną misję – 84 dni pracy. Planowano że każdy z astronautów będzie pracował 16 godzin dziennie, 7 dni w tygodniu. Do tego sama praca była źle zaplanowana – nie zostawiono astronautom czasu na potrzeby fizjologiczne a także na przemieszczanie się wewnątrz Skylab’u pomiędzy eksperymentami. Dodatkowo wszyscy trzej astronauci byli po raz pierwszy w kosmosie.
W związku z czym od pierwszego dnia zaczęły się opóźnienia i nie wykonane zadania. Centrum kontroli lotów w Huston było na tyle niezadowolone wynikami pracy astronautów, że zasugerowało że powinni pracować w czasie zaplanowanych przerw na posiłki i odpoczynek. W końcu astronauci nie wytrzymali i jednego dnia (na kilka dni przed Nowym Rokiem) ogłosili że robią sobie dzień wolny. Wyłączyli wszystkie systemy komunikacji z ziemią i przez jeden dzień oddawali się lenistwu.
NASA nie była zachwycona, ale po tym dniu strajku zmodyfikowano procedury i pozwolono astronautom na więcej samodzielności w wybieraniu zadań – zamiast dokładnego planu mieli koszyk zadań na dany dzień i wybierali je w kolejności, która im najbardziej pasowała (specjaliści od agile development pewnie tutaj piszczą z zachwytu). Efekty były bardzo udane, poprawiła się jakość pracy, jej tempo no i zadowolenie astronautów. Jednak po powrocie na ziemię zostali oni srogo ukarani przez NASA – żaden z nich już nigdy więcej nie poleciał w kosmos.
P.S. NASA sama nie wie która dokładnie była to misja – w oficjalnych dokumentach można znaleźć informację że była to misja Skylab III (także naszywka misji ma wielką trójkę), jednak sama NASA uznaje drugą załogową misję do Skylab’a jako trzecią a tą jako czwartą (pewnie licząc sam start bezzałogowego Skylaba jako pierwszą misję).
P.P.S. „Prawie” strajk nastąpił także w czasie wcześniejszej misji Apollo 7 – sytuacja w tym locie była podobna – nadmiernie wypełniony harmonogram. Na to nałożył się katar (katar w kosmosie to spory problem, bo w zerowej grawitacji wydzielina nie ma jak ściekać do gardła) i pomysł NASA by zawsze był jakiś nie-śpiący astronauta na pokładzie. W maleńkiej kapsule oznaczało to że dwaj pozostali też nie mieli za bardzo jak spać. Jednak najpoważniejsza niesubordynacja nastąpiła w czasie lądowania – astronauci nie założyli hełmów na czas lądowania martwic się że utrudni to siąkanie nosów. NASA ukarała ich w podobny sposób – żaden z nich już nigdy więcej nie poleciał w kosmos.